„Minister sprawiedliwości” od Tuska demontuje ustrój państwa polskiego. Czy Bodnar pójdzie za to siedzieć?
Gdy Bodnar dukał kilka miesięcy temu po niemiecku apologię germańskiej praworządności, przyznając Polsce status "zwierzątka" cywilizowanego przez naszego zachodniego sąsiada, którego też ten sąsiad "nie może porzucić" - był tylko groteskowym, żałosnym i śmiesznym reprezentantem kolonialnego myślenia charakterystycznego dla znacznej części wyborców totalnej opozycji. Teraz, gdy osobnik ten został "ministrem sprawiedliwości" u Tuska, ten były "rzecznik praw obywatelskich" nie przestając być postacią groteskową stał się podstawowym elementem budowy systemu totalitarnego i demontażu Polski. Stał się krajową wersją Carla Schmitta, prawnika z czasów III Rzeszy, teoretyka "państwa stanu wyjątkowego", który normy prawne wywodził z "woli wodza". Jakże jest to podobne do wprowadzanej obecnie zasady Tuska o "przestrzeganiu prawa, tak jak my je rozumiemy". Bodnar pełni przy boku "wodza" rolę Schmitta - choć zważywszy na jego potencjał intelektualny jest to Schmitt w "wersji dla ubogich", co nie zmienia jednak jego złowrogiej roli, jako osobnika niszczącego fundamenty państwa polskiego.
Gdy Tusk zapowiedział, że nie zgodzi się na reformy Traktatów UE, wiedział dobrze, co mówi. Dysponując Bodnarem nie jest to mu potrzebne. Jednym z pierwszych posunięć naszego krajowego Schmitta było podporządkowanie polskich sądów werdyktom osławionego TSUE. Bodnar zasugerował sędziom ni mniej ni więcej, że w swoich działaniach powinni kierować się nadrzędnością prawa unijnego nad prawem krajowym. Tym samym "minister sprawiedliwości" podważył zasadę wyższości Konstytucji RP nad regulacjami zewnętrznymi. Oznacza to pozbawienie naszego kraju suwerenności. W świetle "sugestii" Bodnara będzie możliwe zanegowanie wszystkich obowiązujących u nas praw - dotyczących np. kwestii obyczajowych, wolności religijnych, obronności, porządku wewnętrznego... dosłownie wszystkiego - od zagadnień największych po te pozornie mniejsze, ale ważne dla wolności osobistych. Jeśli eurokraci podejmą np. decyzję o zakazie wstępu do lasów, Polacy już do nich nie wejdą. Oczywiście nie wejdą, jeśli wcześniej na mocy woli "czynników zewnętrznych" lasy te nie zostaną przekazane w całości w zarząd UE - czytaj: Niemiec.
Ostatnim posunięciem Bodnara jest przekazanie przez niego "do uzgodnień międzyresortowych" projektu zmian w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości dot. Regulaminu urzędowania sądów powszechnych. Projekt krytykuje m. in. Krajowa Rada Sądownictwa, jedna z ostatnich ostoi praworządności w Polsce.
I dlatego właśnie Bodnar i jego herszt wybrali sobie KRS jako przedmiot frontalnego, brutalnego ataku. "Ministerstwo Sprawiedliwości" przekonuje, że proponowane przepisy sprawią, iż "wnioski o wyłączenie sędziego ze względu na sposób powołania go na urząd sędziowski nie będą rozpoznawane przez sędziów powołanych w tym samym trybie". "Rozwiązanie to uniemożliwi udział osób powołanych przez Krajową Radę Sądownictwa ukształtowaną ustawą o KRS z 8 grudnia 2017 r. w rozpatrywaniu tego typu wniosków. Sędziowie ci nie będą uwzględniani w przydzielaniu spraw przez System Losowego Przydziału Spraw" – wskazuje "resort".
"Druga istotna kwestia zawarta w projekcie zmiany rozporządzenia – Regulamin urzędowania sądów powszechnych – dotyczy obowiązku uwzględniania pierwszeństwa i bezpośredniego stosowania prawa unijnego i międzynarodowego przy sporządzaniu orzeczeń oraz uzasadnień sędziowskich" - stwierdził już wprost "minister sprawiedliwości".
Oburzenia treścią proponowanego rozporządzenie nie kryje Krajowa Rada Sądownictwa.
„Jeśli projekt rozporządzenia ministerstwa sprawiedliwości jest autentyczny, to nie będzie żadnym nadużyciem stwierdzenie, że stanowi on próbę zmiany ustroju RP zwykłym rozporządzeniem” – czytamy w komentarzu w mediach społecznościowych.
Podobnego zdania jest prawnik Bartosz Lewandowski.
„Minister Sprawiedliwości-Prokurator Generalny (organ władzy wykonawczej) wprowadza w drodze rozporządzenia obowiązek wobec sędziów (władza sądownicza) uwzględniania konkretnych treści w uzasadnieniach sądów i pozaustawowo stara się regulować przydziały spraw w sądach. Ciekawa koncepcja. Choć niestety niezgodna z Konstytucją RP. Pomijając kwestię równoważenia i podziału władz (art. 10 ust. 1), to zgodnie z art. 178 ust. 1 Konstytucji »Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom«” – ocenił adwokat.
Jak podkreślił, ustawa zasadnicza jasno precyzuje, że nie dotyczy to rozporządzenia.
Suchej nitki na projekcie Bodnara nie zostawił były minister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
„To są skrajnie niekonstytucyjne propozycje, nawet gdyby były forsowane drogą ustawy. Ale Adam Bodnar zamierza wydać te przepisy w trybie rozporządzenia, czyli jednoosobowo. Odlot” – napisał w mediach społeczności.
Jak zauważył poseł Prawa i Sprawiedliwości projekt ma być konsultowany m.in. ze skrajnie upolitycznionymi organizacjami sędziowskimi Iustitia i Themis.
Zdumienia nie kryje także Paweł Jabłoński.
„Naprawdę ciekawy jestem jak teraz tzw. autorytety prawnicze będą nam wszystkim tłumaczyć, że na tym właśnie polega ta słynna praworządność” – napisał były wiceminister spraw zagranicznych.
to tylko z niektórych głosów oburzenia. Zaniepokojony działaniami "ministra" ma być także Prezydent. Jego Kancelaria zapowiada, że głowa państwa sprzeciwi się skutecznie - to słowo podkreślono - wszelkim niekonstytucyjnym rozwiązaniom.
Ze swojej strony dodajmy, że swoimi działaniami Bodnar aż prosi się o postawienie w przyszłości przed Trybunałem Stanu. Kwestią do rozstrzygnięcia jest też, czy osobnik ten, występujący obecnie jako "minister sprawiedliwości", będzie pociągnięty do odpowiedzialności karnej za działania antypaństwowe.