Poprzedni rząd PO-PSL zgodził się na przyjęcie uchodźców dlatego, żeby Donald Tusk osiągnął stanowisko, które sobie wymarzył. (...)
Byli w stanie zaryzykować bezpieczeństwo Polski w imię osobistego sukcesu Tuska– mówił na antenie TV Republika minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak.
W rozmowie z Katarzyną Gójską-Hejke minister odniósł się do ostatnich wydarzeń we Francji i Niemiec związanych z działalnością terrorystów z Państwa Islamskiego.
Mariusz Błaszczak podkreślił, że obecność w Europie tak dużej liczby uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej jest rezultatem polityki prowadzonej przez państwa Zachodu. – Tzw. multi-kulti – dodał. Minister tłumaczył, że używa tego pojęcia ogólnie. Wskazywał, że np. Francja dokonała próby odejścia od chrześcijaństwa, muzułmanów od islamu i stworzenia czegoś, co ich połączy. – To się nie udało. We Francji wciąż jest stan wyjątkowy, a w tym czasie dochodzi do kolejnego zamachu. Ci ludzie po prostu się nie integrują ze społecznością europejską – przekonywał minister.
Gość TV Republika poinformował, że podczas próby narzucenia Polsce kwoty uchodźców, powiedział wprost, że rząd nie zgodzi się na ich przyjęcie, ponieważ będzie to mechanizm, który spowoduje kolejne fale migracji i przyczyni się do wzrostu zagrożenia. – To zostało źle przyjęte, bo na Zachodzie króluje poprawność polityczna – stwierdził. Minister Błaszczak zwrócił uwagę, że choć politycy zachodniej Europy zdają się nie wyciągać wniosków z kolejnych zamachów, inaczej do tego poschodzą zwykli obywatele. – Przecież premier Francji został ostatnio wygwizdany. Ludzie widzą, że władza się nie sprawdza i nie gwarantuje im bezpieczeństwa. Ja po swojej wypowiedzi piątkowej stałem się negatywnym bohaterem TVN i Gazety Wyborczej. Ale co ciekawe, wypowiedz ta spotkała się z pozytywnym odbiorem wśród zwykłych ludzi. W komentarzach pod artykułem na Daily Mail pojawiły się komentarze, że wreszcie ktoś odważył się nazwać rzeczy po imieniu – mówił Błaszczak.
Minister mówił także o doświadczeniach polskich strażników granicznych współpracujących m.in. z Grecją, którzy niejednokrotnie spotykali się fałszowaniem dokumentów. – Na podstawie tych wydarzeń podjąłem decyzję, że nie przyjmiemy tych osób, bo ryzyko jest zbyt duże – tłumaczył. Gość Katarzyny Gójskiej-Hejke tłumaczył, że nawet pozytywna weryfikacja nie daje 100-procentowego bezpieczeństwa, bo może zdarzyć się tak, jak z zamachowcem w Nicei, który od całkiem niedawna fascynował się działaniem tzw. Państwa Islamskiego. – Dla nas nauka jest z tego taka, żebyśmy nie godzili się na przyjęcie uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – ocenił.
– Poprzedni rząd PO-PSL zgodził się na to dlatego, żeby Donald Tusk osiągnął stanowisko, które sobie wymarzył. (...)
Byli w stanie zaryzykować bezpieczeństwo Polski w imię sukcesu osobistego Tuska – skwitował.