W związku z czwartkowym referendum w Wielkiej Brytanii w Berlinie zwołano unijny mini-szczyt, w którym uczestniczą ministrowie spraw zagranicznych sześciu państw założycielskich UE.
Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier zaprosił do stolicy Niemiec Jean-Marca Ayraulta z Francji, Berta Koendersa z Holandii, Paolo Gentiloniego z Włoch, Didiera Reyndersa z Belgii i Jeana Asselborna z Luksemburga. W 1957 r. przedstawiciele tych sześciu państw powołali do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą, poprzedniczkę UE.
Oficjalne wyniki referendum ws. Brexitu podano w piątkowy poranek. Za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE opowiedziało się w 51,9 proc. głosujących (17 410 742 osób), a za pozostaniem - 48,1 proc. głosujących (16 141 241 osób). W związku z tym premier David Cameron, poinformował, że chce w ciągu kilku miesięcy przekazać władzę nowemu rządowi. Brexit spowodował panikę na rynkach, a amerykańska agencja ratingowa Standard & Poor's obniżyła perspektywę Wielkiej Brytanii ze stabilnej na negatywną.
Prof. Piotr Wawrzyk, wykładowca z Uniwersytetu Warszawskiego, przekonywał na antenie TV Republika, że Brexit może spowodować rozpad Zjednoczonego Królestwa, a polskie władze czeka wkrótce poważny test. – Najwięcej będzie zależało od zdolności naszej dyplomacji i wszystkich osób, które będą uczestniczyć w przyszłych rozmowach na najwyższych szczeblu. To będzie wielki sprawdzian dla nowej ekipy rządzącej. Jeśli podoła temu wyzwaniu, to ma szanse wynieść Polskę do rangi kilku najważniejszych rozgrywających w UE – oświadczył politolog. CZYTAJ WIĘCEJ
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Brytyjczycy opuszczą Wspólnotę. "FAZ": Pozycja Polski w UE może się osłabić
Publicyści o Brexicie. Wildstein: Unijny tandem zaczął dyktować warunki państwom członkowskim