– Jest pewien pat, który trudno będzie przełamać. I na tym tle od czasu do czasu mówi się: a może Donald Tusk mógłby zostać przewodniczących KE? – podkreślił w "Kwadransie Politycznym" europoseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Leszek Miller.
Byłego premiera zapytano, czy objęcie przez Donalda Tuska szefostwa nad Komisją Europejską jest możliwe. Odparł, że "jest to brane pod uwagę, ale jednocześnie jest to bardzo mało prawdopodobny wariant".
– Jest pewien impas, który być może w niedziele zostanie przełamany – powiedział Miller. Wyjaśnił, że dwie największe grupy – Europejska Partia Ludowa i socjaliści – mają swoich kandydatów na stanowisko szefa KE. To Manfred Weber oraz Frans Timmermans. – I nikt nie zamierza ustąpić – stwierdził.
– To jest pewien pat, który trudno będzie przełamać. I na tym tle od czasu do czasu mówi się: a może Donald Tusk mógłby zostać przewodniczących KE? – wyjaśnił Miller.
Jak wskazał Miller, bardziej prawdopodobne jest objęcie przez Donalda Tuska funkcji przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej.
Gość TVP 1 pytany o przywrócenie głosu Rosji w Radzie Europejskiej stwierdził, że to zaskakująca decyzja. – To jest o tyle zdumiewające, że stało się bez żadnych warunków – powiedział. Przyznał, że można było się spodziewać, ze taki proces będzie miał miejsce.
– Pogląd, że Federację Rosyjską trzeba wciągać do różnych procedur demokratycznych, a nie wypychać, jest od dawna utrwalony. Natomiast powinna być dyskusja, że możemy przywrócić Rosję w prawach członkowskich, ale musi się do czegoś zobowiązać. Tymczasem nastąpiło to bez żadnych warunków – zauważył.