– W Sejmie jest kilku Brutusów z Platformy Obywatelskiej, którzy ostrzą sztylety (...). Ale, który z nich pierwszy swój sztylet wbije, czy w panią premier czy w kogoś innego, to się dopiero okaże – mówił Leszek Miller, komentując obecną sytuację w PO.
Szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej na pytanie dziennikarki TVP, czy Ewa Kopacz w nowym rządzie powinna uwzględnić Grzegorza Schetynę, stwierdził, że to bardzo ambitny polityk. – Są dwie szkoły: albo trzyma się kogoś w namiocie, aby sikał na zewnątrz. Albo lepiej jeżeli jest na zewnątrz, nawet jeżeli sika do środka. Wszystko zależy od cech charakteru tej osoby i tego czy można liczyć na lojalną współpracę – mówił Miller.
Jednocześnie dodał, że „w Sejmie jest taka atmosfera, iż jest kilku Brutusów z Platformy Obywatelskiej, którzy ostrzą sztylety”. – Słychać ten dźwięk ostrzonego sztyletu. Ale, który z nich pierwszy swój sztylet wbije, czy w panią premier czy kogoś innego, to się dopiero okaże – przekonywał. Zdaniem szefa SLD „cios zada ten, który ma najwięcej do powiedzenia i jest najbardziej zdecydowany i zdeterminowany”.
Według Leszka Miller nie można lekceważyć Ewy Kopacz. – Udowodniła, że potrafi się zachowywać w sytuacjach kryzysowych. Jeżeli ktoś się spodziewa, że to będzie taka miła kobietka, która będzie co chwila płakać i zalewać się rumieńcem na widok polemisty, to się rozczaruje. Trzeba ją traktować poważnie – mówił. Według szefa SLD Kopacz nie będzie co i rusz konsultować się z Donaldem Tuskiem, ale szybko pokaże, że jest samodzielna.