Prokuratura miała wątpliwości, co do ekspertyzy uzyskanej z CLKP i sama wnioskowała o udostępnienie badań. Otrzymała odpowiedz, żeby się odczepiła, bo oni dostarczyli wszystko, co mieli, i prokuratura na to zwyczajnie przystała – mówiła na antenie Telewizji Republika Magdalena Merta, wdowa po zmarłym w katastrofie smoleńskiej Tomaszu Mercie.
– Sytuacja jest tragiczna – mówiła, nawiązując do akceptacji prokuratury wobec stanowiska Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji.
Prokuratura wojskowa zwróciła się o uzupełniającą opinię dotyczącą przeprowadzonych badań próbek z wraku Tu-154M w związku z kwestią ewentualnej obecności w tych próbkach pozostałości materiałów wybuchowych. Ponowną ekspertyzę miało wykonać CLKP, jednak laboratorium uważa, że wydało już wystarczający raport w tej sprawie.
– Prokuratura pokornie się godzi się z tym, co oferuje jej CLKP – uznała.
Jak zauważyła Magdalena Merta, CLKP nie jest jedynym laboratorium, które mogło zająć się badaniem.
– Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji nie jest jedynym podmiotem, który mógł przeprowadzić takie badanie, nie zawsze to, co oni robili było wiarygodne – zaznaczyła.
Zdaniem wdowy po śp. Tomaszu Mercie, prokuratura celowo odżegnuje się od niezleżnych ekspertów, ponieważ ma coś do ukrycia.
– Uniemożliwienie prof. Beidenowi (patolog z USA –red.) udziału przy sekcjach to strach prokuratury przed niezależnymi ekspertami – uznała. – Beata Gosiewska otrzymała odmowę udziału tego badacza w sekcji zwłok ofiar katastrofy. Nakrzyczano na nią, że „Rosja jest mocarstwem” – mówiła. – My tego nie rozumiemy – dodała.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Trotyl na wraku tupolewa? Prokuratura zleca dodatkową ekspertyzę