To był pewien ruch wyprzedzający, a cały zabieg miał na celu ocieplenie wizerunku Polski po międzynarodowej awanturze wokół Trybunału Konstytucyjnego – mówił o Komisji Weneckiej Filip Memches. Komentując sprawę teczki TW "Bolka" dziennikarz "Rzeczpospolitej" stwierdził, że tych, którzy bronią Lecha Wałęsy, nie interesuje prawda.
Z kolei Jacek Liziniewicz był pytany, czy w związku z zamieszaniem wokół Komisji Weneckiej szef MSZ Witold Waszczykowski straci stanowisko. – Można wyobrazić sobie sytuację, w której minister nie składa wniosku do Komisji Weneckiej, a dyskusja rozpoczyna się kilka dni później. Moim zdaniem mamy generalne problem z ludźmi, którzy własny interes przedkładają ponad interes państwa, a polskim urzędnikom w Europie niekoniecznie zależy na wizerunku naszego państwa – stwierdził dziennikarz "Gazety Polskiej Codziennie".
– To jest konflikt polityczny, od którego nie uciekniemy – podkreślił Filip Memches. – Komisja Wenecka jest ciałem opiniodawczym, więc jej końcowe wnioski wpłyną na to, co o Polsce będą myśleć wpływowe gremia w Europie – zaznaczył. Zdaniem dziennikarza "Rz" gdyby szef MSZ nie zwrócił się do Komisji z prośbą o opinię, znaleziono by inny pretekst do uderzenia w polski rząd.
Komentując udostępnione przez IPN teczki TW "Bolka" Memches stwierdził, że obrońców Lecha Wałęsy nie interesuje prawda. – Takie osoby jak prof. Andrzej Friszke czy Waldemar Kuczyński, które trudno podejrzewać o sympatię do prawicy i rządu PiS, stwierdziły, że ujawnione materiały kompromitują byłego prezydenta. To jest trochę podobnie jak z Trybunałem Konstytucyjnym, czyli kto nie jest z Wałęsą, ten jest wrogiem demokracji – oświadczył dziennikarz.
CZYTAJ TAKŻE:
We wtorek Instytut Pamięci Narodowej udostępni kolejne pakiety dokumentów z "szafy Kiszczaka"