Mec. Pszczółkowski oczekuje wyjaśnień prokuratury ws. udostępnienia stenogramów dziennikarzom
– Dla mnie jest to ewidentne, że ta opinia zrobiona jest pod pewnego rodzaju tezę i zamówienie – stwierdził mec. Piotr Pszczółkowski. Pełnomocnik części rodzin smoleńskich był zdziwiony faktem, że jego klienci nie mają dostępu do kopii tych materiałów, natomiast udostępnia się je dziennikarzom.
Mec. Pszczółkowski wypowiadał się dla portalu niezalezna.pl.
– Rozmawiałem z prokuratorem prowadzącym tę sprawę, bo dla mnie najważniejsze jest pytanie, dlaczego moim klientom odmawia się dostępu do kopii tych materiałów. Prokuratura odmówiła wydania nam skanów z opinii w znacznym stopniu uniemożliwiając merytoryczną pracę nad tym, nazwijmy to – dokumentem. Natomiast widzę, że dziennikarze mają do tego swobodny dostęp. Powstaje zatem pytanie, w jaki sposób te dokumenty wyciekają z akt Prokuratury Wojskowej – mówił portalowi niezalezna.pl mec. Piotr Pszczółkowski.
Pełnomocnik części rodzin smoleńskich oczekuje, że jutro prokuratura udzieli informacji w tej sprawie. – Jak będzie satysfakcjonujące, to je przyjmiemy, jak nie, to powierzymy badanie tej sprawy innym organom państwa – zapowiedział.
– Co do kwestii merytorycznych opublikowanych dokumentów to jest to stek pomówień i odeślę państwa do wcześniejszych publikacji medialnych. Otóż w dniu 13 stycznia 2014 r. stenogram z podobnymi rewelacjami podobnych treści pojawił na jednym z blogów internetowych. Natomiast biegły Artymowicz po wykonaniu kolejnych zrzutów z rejestratora MARS udał się w drugiej i trzeciej dekadzie lutego 2014 do Moskwy – przypominał mec. Pszczółkowski.
Jego zdaniem „treści te nie mają nic wspólnego z wyjazdem tzw. biegłego prokuratury pana Andrzeja Artymowicza z jego nową metodą pozyskiwania tych odsłuchów do Moskwy”. – Dlatego treści te są znane, choć może nie tak szeroko jak dzisiejsza publikacja RMF – zanim pan Artymowicz wyjechał do Moskwy i zaczął wykonywać swoją pracę dla prokuratury – mówił. Podkreślał też, że jego zdaniem nie ma wątpliwości, iż „opinia zrobiona jest pod pewnego rodzaju tezę i zamówienie”.
– Należy to traktować w sposób bardzo poważny, tak aby wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które kpią sobie ze społeczeństwa i naruszają pamięć pilotów i szefa Sił Powietrznych – ocenił mec. Pszczółkowski.