Mec. Andrzejewski: Polska razem z USA stoi na czele batalii nie tylko o kształt Europy, ale też świata
Gośćmi Tomasza Sakiewicza w programie "Polityczna kawa" byli europoseł PiS Ryszard Czarnecki, mecenas Piotr Łukasz Andrzejewski oraz redaktor tygodnika "W Sieci" Wojciech Reszczyński.
Konkretne powody rekonstrukcji?
– Rząd nie został zmieniony, nastąpiła jedynie zamiana miejsc. Beata Szydło zostanie wicepremierem. Dalej to ta sama drużyna. Jarosław Kaczyński podjął decyzję o tym, by naprzód wysunąć Mateusza Morawieckiego. To sygnał, że gramy razem. Jest jedna drużyna. Pani Szydło pokazała klasę. Swoje ambicje schowała do kieszeni i poświęciła się dla ogółu. Obecnie większy nacisk kładziemy na gospodarkę, inwestycje. Może też kwestie międzynarodowe. Ważne jest to, że jesteśmy solidarną drużyną - mówił Czarnecki.
– Należałem do tych, którzy byli zaskoczeni tą decyzją. Po co, skoro miała najwyższe notowania. Należy odnotować pozytywny aspekt obecnych rządów władzy. Obecnie premier złożył rezygnację i odchodzi z tarczą, ale zostaje w rządzie. Osobiście chciałbym by została komisarzem europejskim… zbyt dużo jest tam lewactwa. Prezydentem Warszawy zostać nie powinna - odniósł się Reszczyński.
– Nie należy tego traktować na zasadzie emocjonalnej. Analizuje się racjonalnie od strony systemowej. Pani premier Szydło nie odchodzi. Po prostu priorytetowym uderzeniem w polityce gospodarczej będzie ten, który ma merytoryczną skuteczność za granicą. Pani Szydło wykonała zadanie doskonale - dodał mec. Andrzejewski.
Kim jest Mateusz Morawiecki?
– Skończył Uniwersytet Wrocławski. Pierwszą pracę dla państwa polskiego podjął w 1997 roku jako wicedyrektor departamentu. To nie jest zaskoczenie, że prezes banku zostaje premierem. Takie scenariusze są dość częste. On nadal myśli w kategoriach państwa, a nie korporacji. Był człowiekiem, który doradzał Lechowi Kaczyńskiemu. Miał również kontakt z Beatą Szydło, która zajmowała się wówczas gospodarką. Mateusz Morawiecki jest bardzo dobrze przygotowany do funkcji premiera. Pytanie czy sobie poradzi? - pytał, bardziej retorycznie, eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
– Im więcej uspokajających informacji o Morawieckim, tym lepiej. Decyzja już została podjęta. Poznaliśmy Beatę Szydło, przyzwyczailiśmy się do niej i polubiliśmy, stąd całkiem zrozumiałe zaniepokojenie Polaków. To będzie pierwszy premier, który jest absolwentem historii i tą historię faktycznie zna. Słuchając wypowiedzi Mateusza Morawieckiego spostrzegłem, że zna fakty nie tylko te poznane w kuluarach uniwersytetu- podkreślił redaktor Reszczyński.
– Rozmawiając w kategoriach repolonizacji gospodarki, przywracania rangi Polsce w Europie i na świecie, ona jest najważniejszym elementem. Stąd trzeba było wysunąć na front najlepiej się do tego nadającego zawodnika. Nie chciałbym tym samym ujmować w żaden sposób Beacie Szydło. Polska dzisiaj razem z USA stoi na czele batalii o kształt Europy, ale też, nie boję się tego powiedzieć, świata - odważnie dodał mec. Andrzejewski.
Brak ducha opozycji. Zasadny wniosek o wotum nieufności?
– Pani premier powiedziała, że ten wniosek to stek bzdur i kłamstw. Dodałbym również, że szeregu idiotyzmów. Były tam okropne, skandaliczne rzeczy. Grzegorz Schetyna wystawił swoją kandydaturę, domagając się jednocześnie od Jarosława Kaczyńskiego by ten premierostwo objął sam - ironicznie -przywołał treść wnioskodawców redaktor Reszczyński.
– Tu nie było ani powagi, ani szans. To istny kabaret. Ani ulica, ani zagranica - efekt żałosny - dodał Czarnecki.
– W imię czego i z jakim programem działa opozycja. Po to żeby dorwać się do swojego wyłącznego działania dla Polski? To destrukcja prawa polskiego. Pani premier wyciągała do nich rękę. Jej miękka postawa wobec opozycji, grupy szkodzącej Polsce, została odrzucona. Osoba, która nas jednoczy nie jest odpowiednia by opozycja podjęła z nią dyskusje. Nie są żadną alternatywą polityczną wobec kierunku, w którym idzie Polska - podkreślił mecenas Andrzejewski, wypominając absurdalną postawę opozycji.
Zarzuty szpiegostwa
– Nie wiem jak powinien brzmieć zarzut, natomiast to może być pewna funkcja pomocnicza o zabarwieniu szpiegowskim. Nie oni szpiegowali. Powinni się wytłumaczyć kto nimi sterował. Służby, z którymi nawiązali kontakt, były służbami szpiegowskimi z racji swojej istoty. Miały instrumentarium współdziałania, stąd dołączyli do nich sami dzisiaj zainteresowani panowie. Pomocnictwo do szpiegowania Polski to bardzo poważny zarzut. Być może to była misja zlecona przez premiera, nie wiem - należy to wyjaśnić. To problem również całego NATO - skomentował ostatnie doniesienia mec. Piotr Andrzejewski.
– Myślę, że jest za wcześnie by mówić o zdradzie. Chciałbym dodać pewną dygresję natury obyczajowej i honorowej. Poznaliśmy tych panów w internecie w czapkach "Aurory". Dwóch szefów wywiadu nałożyło sobie te czapki i dało się sfotografować. To dosyć niedorzeczne - podsumował Wojciech Reszczyński.