– 13 grudnia to data przypominająca o ponurym okresie dla Polski; wykorzystywanie jej do bieżących celów politycznych jest niedopuszczalne – uważa marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Borusewicz w rozmowie z PAP i IAR odniósł się do marszu organizowanego przez PiS i powiedział, że absolutnie nie zgadza się, by okres stanu wojennego przyrównywać do dzisiejszej rzeczywistości. – Jeśli PiS robi marsz 13 grudnia pod hasłem zagrożenia dla demokracji albo powtórzenia wyborów samorządowych, to oczywiście jest to wykorzystywanie tej daty do bieżących celów politycznych – dodał. Podkreślił, że dla niego - człowieka, który pamięta tę datę - jest to rzecz niedopuszczalna.
Według marszałka Senatu bardzo wielu ludzi, którzy dzisiaj próbują zawłaszczyć grudzień 1981 r. i grać nim politycznie to m.in. ci, którzy wówczas byli bardzo młodzi oraz ci, którzy podczas stanu wojennego nie byli represjonowani. Borusewicz ocenił, że ci sami ludzie, którzy dziś mówią, że "w Polsce nic się nie zmieniło, że stan wojenny trwa i trzeba przeciwko niemu demonstrować w Polsce w 2014 r.", w 1997 r gdy uchwalana była konstytucja podnosili, że to "zabór Polski, najazd", a przy referendum dotyczącym wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, mówili, że "kiedyś kierowała nami Moskwa, a teraz Bruksela".
Borusewicz podkreślił, że nie widzi problemu w upamiętnianiu 13 grudnia. – Ale widzę problem w tym, że jakaś partia próbuje 13 grudnia zawłaszczać i wykorzystywać w polityce bieżącej – dodał. Zaznaczył, że Polska jest państwem demokratycznym. – Możemy demonstrować, ale w sposób racjonalny – zaznaczył.
Przypomniał, że w grudniu 1981 r. udało mu się uniknąć internowania. – Było zejście, właściwie skok przez okno, potem pogoń, strzały. Wtedy - 12 grudnia - wyszedłem z domu i wróciłem po prawie pięciu latach do normalnego życia – powiedział marszałek Senatu. Ocenił, że udało mu się tak długo ukrywać, gdyż wówczas był ogromny społeczny opór przeciwko gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu i stanowi wojennemu.