W czym tkwi problem? W tym, że jesteśmy na kontynencie jedynym większym państwem, które odbiega od mętnego poprawnopolitycznego nurtu, zdominowanego przez lewicowe autorytety. Mamy śmiałość mieć własne zdanie i to się nie podoba.
To fakt, Polska nie ma zbyt dobrej prasy na Wyspach. Trudno nam się przebić na czołówki, chyba, że odniesiemy jako kraj tak wyraźny sukces jak na niedawnym szczycie UE. Niestety prasa brytyjska rzadko kiedy odbiega w tonie od liberalno – lewicowych mediów kontynentalnych. Tak było w przypadku niedawnego tryumfu prezydenta Andrzeja Dudy, tak jest również w przypadku tzw. Konwencji Stambulskiej.
Większość mieszkańców Polski, może, jak pokazały ostatnie wybory, niezbyt wielka, ale jednak, ceni i kocha wartości tradycyjne i konserwatywne. Polacy są też w sporej części religijni i głos Kościoła nadal dla wielu z nich jest ważny. Mając więc do wyboru „mędrków” z Zachodu, którym niczego nie zawdzięczamy - przeciwnie w przeszłości nie jeden raz się na nich zawiedliśmy a autorytet Kościoła, co prawda systematycznie osłabiany przez będące własnością zagranicznych koncernów prasę i media, wybieramy to, co nasi przodkowie podczas nocy zaborów czy komunistycznej okupacji.
Im więcej czytam opinii zachodnich mediów w tej sprawie, tym silniej wzbiera we mnie przekonanie, że nie chodzi tu o żadną prawdę czy dochodzenie do niej, ale o czarny PR, którym starają się szantażować polskie władze na arenie międzynarodowej. Tak jest z tzw. Konwencją Stambulską, która w rzeczywistości miała uchylić furtkę dla indoktrynowania naszych dzieci ideologią gender.
I tu jest pierwsza manipulacja, gdyż ktoś sprytnie pomyślał by nazwać tę konwencję „europejskim traktatem o przemocy wobec kobiet”, mieszając te dwie zupełnie różne sprawy, tak by były nierozłączne. Nie chcąc ideologii gender – sprzeciwiasz się ochronie kobiet przed przemocą. Że nie są to próżne groźby zaświadcza choćby fakt, obecnego użycia tej „pałki” w zachodnich mediach.
„Polski rząd zakwestionował przepis mówiący, że ani kultura, obyczaje, religia, tradycja, ani tak zwany „honor” nie mogą usprawiedliwiać przemocy” - grzmiał portal SkyNews. I dalej prawie na jednym wydechu: „rządząca w Polsce prawicowa partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) i jej partnerzy koalicyjni są ściśle związani z Kościołem katolickim”. Teraz wiadomo jaka zbitka powstanie w nieźle już obrobionym przez tego rodzaju „kłamstewka” umyśle zachodniego odbiorcy. Polskie władze popierają przemoc wobec kobiet, przy wsparciu Kościoła katolickiego – oto przekaz tamtejszych mediów.
Że fakty są kompletnie inne, to nikogo już nie powinno interesować. A przecież wystarczy sięgnąć do statystyk, które jednoznacznie wskazują, że Polska ma jeden z najniższych współczynników przemocy wobec kobiet w Europie. Przemilczę miejsce w tym rankingu tzw. starych demokracji, bo nie chcę się nad tymi, najwyraźniej wprowadzonymi przez kogoś w błąd, dziennikarzami znęcać. Niestety tym, oszczerczym w stosunku do polskich władz tropem, poszedł także portal BBC, bez sprawdzenia podstawowych w tej kwestii statystyk, za to także jak inne zachodnie media, z powołaniem się na organizatorkę protestu Martę Lempart (druga manipulacja usiłująca przedstawić zaangażowaną w ideologiczny spór lewicową działaczkę jako bezstronnego i wyważonego arbitra), która ogłosiła światu za pośrednictwem tych portali, że wycofanie się z traktatu było krokiem w kierunku „zalegalizowania przemocy domowej”.
Na koniec podziękuję jednak wyżej wymienionym redakcjom za jeszcze jedno przypomnienie, że w obecnym czasie bardzo trudno liczyć na rzetelne dziennikarstwo, ale za to bardzo łatwo można dostać pałką propagandy po głowie, gdy śmie się myśleć inaczej.