Według szefa MON pociski manewrujące są warunkiem sine qua non. "To są okręty, które mają Polskę bronić skutecznie, dlatego warunkiem sine qua non jest to, żeby były one wyposażone w rakiety manewrujące, przynajmniej średniego zasięgu do tysiąca kilometrów" - zaznaczył Macierewicz.
– Francuska oferta jest bardzo interesująca, zwłaszcza w ciągu ostatniego miesiąca bardzo były intensywne konsultacje między Ministerstwem Obrony i stroną francuską: ministerstwem i zakładami, które przygotowywały tę ofertę. Ale rozmawiamy także ze Szwecją i Niemcami. Ich oferty są także bardzo interesujące, wszystkie trzy leżą na stole - powiedział szef resortu obrony.
– Jeszcze w tym roku zostanie rozstrzygnięte, które z tych państw wraz Polską będzie produkowało "trzy, a może nawet cztery okręty podwodne z rakietami manewrującymi" – mówił Macierewicz. – To są okręty, które mają Polskę bronić skutecznie, dlatego warunkiem sine qua non jest to, żeby były one wyposażone w rakiety manewrujące, przynajmniej średniego zasięgu do tysiąca kilometrów – zaznaczył.
– Jest taki projekt, by Polska, Francja i Niemcy wspólnie produkowały czołgi. Jestem mu przychylny. Są jego parametry rozważane, przymierzamy się do tego, to wydaje się być bardzo ciekawa propozycja, choć oczywiście wolałbym, byśmy produkowali czołg samodzielnie, czołg polski - powiedział szef MON. – Niestety ta szansa została zaprzepaszczona gdzieś koło 2000 r. - stwierdził Macierewicz. – Będziemy długo wracali do takiego potencjału i takich zdolności, by samemu móc wyprodukować swój własny czołg własnej generacji - dodał.