Niemcy nie mają wstydu! Kolejny raz chcą zamazać prawdę o swoich zbrodniach
W żadnym innym kraju historia nie jest tak żywa i obecna jak w Polsce – pisze niemiecki publicysta zaznaczając, że polska „kultura pamięci”, dzieląca Polaków na bohaterów i zdrajców, nie jest wolna od wstydu i winy. Punktem wyjścia do rozważań nad polską kulturą pamięci jest dla autora Bernharda Schulza z "Tagesspiegel" wystawa „Nasi chłopcy” pokazywana w gdańskim ratuszu, poświęcona losom 450 tys. Polaków, którzy po 1939 r. zostali wcieleni do Wehrmachtu.
„Polscy politycy, od lat nastrojeni nacjonalistycznie, co dotyczy w dużym stopniu także sił liberalnych, ostro protestowali przeciwko wystawie. Zachwiała ona ugruntowanym od dawna wizerunkiem Polaków jako albo bohaterów, albo ofiar”, pisze Niemiec.
Jak podkreśla, w minionych latach wielokrotnie dochodziło do wstrząsów, które zawsze były związane z polsko-niemiecką historią – okupacją i Holokaustem, który "był co prawda zjawiskiem europejskim, ale w okupowanej Polsce, gdzie zamordowanych zostało ponad trzy miliony Żydów, miał swoje apogeum". Tym enigmatycznym stwierdzeniem o "zjawisku europejskim" Niemiec najwyraźniej chce przykryć odpowiedzialność swoich rodaków za ludobójstwo.
„Wstyd i wina wchodziły konformistycznemu obrazowi historii raz po raz w paradę”, podkreśla Schulz. Wymienia w tym kontekście skandalicznie, gdyż jest to jawne kłamstwo, m.in. „pogromy, których dokonywały wspólnoty wiejskie po wejściu wojsk niemieckich” oraz „bardzo liczne denuncjacje” podczas niemieckiej okupacji.
Zdaniem publicysty, polskie środowiska patriotyczne (określanego przez niego jako "nacjonaliści") negują to, co on - Niemiec - uważa za prawdę. „Negowanie przez prawicową politykę PiS własnych uwikłań, też się do tego nie przyczynia”, stwierdza kuriozalnie Schulz.
Autor tekstu w "Tagesspiegel" nie ogranicza się tylko do II wojny światowej.
Równie skandaliczne są jego uwagi dotyczące dalszej historii Polski. W dominującym, na co ubolewa, przekazie "po jednej stronie mamy bohaterów Solidarności, ofiary komunistycznych represji, po drugiej stronie „ciemne typy z milicji i służby bezpieczeństwa”. "Ci ostatni przedstawieni są wyłącznie jako wykonawcy swoich funkcji tak, jakby nie byli równocześnie też współobywatelami", krytykuje niemiecki publicysta.
Źródło: Republika, dw.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X