Jedno jest pewne! Tak zwanych czarnych skrzynek w TU154-M były tylko dwie – w związku z tym nie można było znaleźć czterech skrzynek TU154-M w tym samym miejscu, związanych z tym samym lotem i tym samym samolotem. To jest niemożliwe – albo jedne są prawdziwe, albo drugie – powiedział dla Telewizji Republika Antoni Macierewicz – przewodniczący podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej, wiceprezes PiS.
DONIESIENIA GAZETY POLSKIEJ
„Gazeta Polska” dotarła do wyjątkowych dokumentów. Chodzi o protokoły oględzin miejsca katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Dokumenty te sporządzone zostały przez funkcjonariuszy rosyjskich i znalazły się w aktach rosyjskiego oraz polskiego śledztwa.
Wynika z nich, że rejestrator pokładowy MSRP-64M-6 (zapisujący dane parametrów lotu) został na miejscu katastrofy znaleziony dwa razy. Najpierw w godzinach popołudniowych, potem wieczorem.
– Pierwszy protokół sporządzono wczesnym popołudniem, a więc jeszcze w trakcie dnia. Drugi protokół powstał w nocy i one się zasadniczo różnią. W pierwszym dowiadujemy się, że skrzynki znaleziono nieuszkodzone i zapakowano je w folię polietylenową oraz przekazano do MAK-u. W drugim napisano, że skrzynki były uszkodzone - opis tych uszkodzeń jest dosyć precyzyjny - i zapakowano je w kartony. Mamy tutaj do czynienia z dużym problemem, który trzeba koniecznie wyjaśnić – mówił nam Antoni Macierewicz.
– Jedno jest pewne! Tak zwanych czarnych skrzynek w TU154-M były tylko dwie – w związku z tym nie można było znaleźć czterech skrzynek TU154-M w tym samym miejscu, związanych z tym samym lotem i tym samym samolotem. To jest niemożliwe – albo jedne są prawdziwe, albo drugie – dodał.
– Te protokoły są podpisane przez różnych śledczych. Są to podpisy funkcjonariuszy, prokuratury oraz przybranych świadków i w obu przypadkach są to różne osoby. Mamy tam do czynienia ze szczególna sytuacją. Mianowicie kształt badanego terenu jest rożny za każdym razem – zaznaczył.
PROTOKÓŁ POPOŁUDNIOWY
PROTOKÓŁ WIECZORNY
DZIAŁANIA DONALDA TUSKA
– Z przykrością muszę powiedzieć, że ani polscy prokuratorzy, ani polscy eksperci, którzy się tam znaleźli – poza uwagą pana Edmunda Klicha nie zwrócili uwagi na kształt tych skrzynek, miejsca ich znalezienia. Edmund Klich zachował się po miesiącach z dużą ostrożnością. Powiedział, że przyprowadzono ich na miejsce i pokazano czarne skrzynki. Zaznaczył, że nie da głowy uciąć czy leżały one w tym miejscu od początku i zostały przesunięte. Słusznie zrobił. To było roztropne. Kolejna uwaga była od funkcjonariusza BOR-u, któremu również pokazano skrzynki. Był tego samego zdania. W momencie gdy przyjechał Donald Tusk i polscy przedstawiciele, to zgodnie doniesieniami rosyjskich agencji prasowych skrzynki były już odczytywane – mówił przewodniczący podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej.
– Czarne skrzynki są najważniejszym materiałem dowodowym! Nie rozpoczyna się badania katastrofy – poza oczywiście akcją ratunkową - od odczytywania czarnych skrzynek, to jest absolutnie fundamentalny materiał dowodowy. Tutaj mamy do czynienia z ogromnymi zaniechaniami i nieprawidłowościami. Teraz gdy okazało się, że mamy dwa protokoły – przechodzenie po tym do porządku dziennego jest po prostu skandalem. To dowód, ze ludzie, którzy tak postępują nie chcą zbadać katastrofy i jej wyjaśnić – ocenił.
– Żaden z polskich śledczych nie miał dostępu do oryginału taśm i zapisu z czarnych skrzynek. Wszyscy pracowali na cyfrowych kopiach przy czym nie wszystkie te kopie były autoryzowane. Zajęto się tylko kopiami. Rosjanie nie udostępnili tych zapisów. Nikt nie zajmował się oryginałem taśm czarnych skrzynek.
FAKTYCZNE LOSY SKRZYNEK
– W tej sprawie są różne wersje. (…) Skrzynki zostały przewiezione do Moskwy, gdzie przetrzymywano je w jakimś rosyjskim pomieszczeniu pilnie strzeżonym. Polacy nie mieli żadnego dostępu. Następnie podobno w obecności Polaków je odczytano – mówię podobno dlatego, że kopia cyfrowa, którą dostarczono Polakom chociaż wykonana przez Rosjan 11 kwietnia nosi datę 12 kwietnia. Do końca nie wiadomo co się działo w międzyczasie – powiedział nam Macierewicz.
DOKUMENTACJA FOTOGRAFICZNA Z ODNALEZIENIA SKRZYNEK
– Mamy rzeczywiście dokumentację fotograficzną „z przed znalezienia” - jest film pana Wiśniewskiego, który pokazuje czarną skrzynkę. To jest bardzo dokładne zdjęcie. Być może niektóre szczegóły nie są widoczne z powodu narzuconego błota. Nie było na tych zdjęciach uszkodzeń – zaznaczył.
CO STAŁO SIĘ W CIĄGU KOLEJNYCH GODZIN?
– Była konferencja prasowa pana Siergieja Szojgu i była wypowiedź pana zastępcy prokuratora generalnego. Obie wypowiedzi mówiły, że właśnie odczytywane są czarne skrzynki – była to godzina 16:10 czasu rosyjskiego – a więc z pewnością przed jakimkolwiek dostępem Polaków. To się wszystko dzieje z całkowitym złamaniem prawa zapisów konwencji chicagowskiej, która jednoznacznie mówi, że podniesienie czarnych skrzynek i przekazanie do badań musi się odbyć w obecności drugiej strony. Rosjanie nie mieli prawa tknąć tych skrzynek bez obecności Polski. Tymczasem nie tylko carne skrzynki, ale wszystkie rejestratory były przez Rosjan podejmowane - powiedział Antoni Macierewicz.