Kandydat do KRS Maciej Mitera udzielił wywiadu dla Rzeczpospolitej. Powiedział w nim: - Skoro przedstawiciele suwerena zdecydowali o reformie, to ja się jej poddaję.
Sędzia został zapytany skąd pojawił się u niego pomysł na kandydowanie do Krajowej Rady Sądownictwa. Odpowiedział - Obecna Krajowa Rada Sądownictwa skupiła się tylko na jednym z celów, a mianowicie awansach sędziowskich - ponadto dodał, że zapomniała o rzeczywistych, przyziemnych problemach sędziów.
– Postanowiłem więc coś zrobić, by to zmienić. By szeregowi sędziowie mieli się do kogo zwrócić ze swoimi postulatami. A to przecież nic innego, jak korzystanie z uprawnienia polegającego na bezpośrednim zwróceniu się do KRS - powiedział Michał Mitera.
Został zapytany o to, co oznacza dla niego niezawisłość. Odpowiedział, że jest to odpowiadanie swoim sumieniem, działanie na podstawie i w granicach prawa, niepodleganie naciskom zewnętrznym i nie mniej ważnym wewnętrznym - Nie jestem w stanie sobie wyobrazić sędziego dyspozycyjnego lub podlegającego naciskom: wewnętrznym i zewnętrznym, w równym stopniu niedopuszczalnym - ocenił.
W wywiadzie został także zapytany o konflikt między władzą sądowniczą a wykonawczą oraz o apele niektórych stowarzyszeń o bojkot wyborów do KRS. Odpowiedział: Straszono mnie postępowaniem dyscyplinarnym, usunięciem z zawodu, odebraniem stanu spoczynku. Uważa pani, że to było fair? (...) Ja naprawdę nie lubię dyktatu. Albo rozmawiam z pozycji równej strony, albo ktoś na mnie wpływa argumentem siły. Patrzę na inne kraje, np. Niemcy, i nie mieści mi się to w głowie. Nie wyobrażam sobie, wzorem innych krajów, żeby sędzia bojkotował coś, kontestował, nawoływał do nieposłuszeństwa wobec państwa.