MOCNE! Jak św. Kolbe zwalczał ... masonerię!
Jednym z celów Milicji Niepokalanej, założonej przez o. Maksymiliana M. Kolbego, była walka z masonerią. Dlaczego ten wielki polski święty właśnie w masonerii widział wielkie niebezpieczeństwo dla Kościoła? I dlaczego taki właśnie cel o. Kolbe wyznaczył sobie i swoim współbraciom? Oto fragment książki Tomasza P. Terlikowskiego „Maksymilian M. Kolbe. Biografia świętego męczennika”. Dziś mija kolejna rocznica urodzin Męczennika.
Siła modlitwy, ofiary, pokuty członków Milicji Niepokalanej miała być skierowana – widać to już w pierwszym dokumencie – przeciw masonerii. Rycerze Niepokalanej powinni się za masonów wytrwale modlić, by wybłagać im nawrócenie. Skąd u św. Maksymiliana takie zainteresowanie tą właśnie grupą? Wiele wskazuje, że u jego podstaw leży wpływ wychowawczy ojca Stefana Ignudiego, który był od roku 1916 rektorem Kolegium Serafickiego w Rzymie. Ten ponadpięćdziesięcioletni Piemontczyk – syn antyklerykalnie nastawionego żołnierza z korpusu Garibaldiego i pobożnej katoliczki, który do seminarium uciekł z domu (po tym geście ojciec nawrócił się i także został gorliwym katolikiem) – był, poza swoimi obowiązkami wychowawczymi, przewodniczącym Papieskiego Dzieła Ochrony Wiary, które wydawało też pismo „Fides”. I to właśnie na potrzeby tego pisma włoski zakonnik zbierał i segregował wszystkie doniesienia o prześladowaniu Kościoła przez organizacje lewicowe, antyklerykalne i zazwyczaj powiązane z masonerią. Brat Maksymilian został zaś przez niego wybrany do tego, by gazety, z których owe informacje zostały wycięte, przerabiać na... papier toaletowy.
Zapewne gdy brat Kolbe odbierał lewicowe pisma i ciął je na równe kawałki, ojciec Ignudi opowiadał mu o złowrogiej działalności masonerii. Podobne treści przekazywane były także przez rektora w czasie normalnych zajęć. Ojciec Ignudi nie znosił antyklerykałów i potrafił, również podczas wykładów, ostro i jednoznacznie ich krytykować.
Nie było w tym zresztą nic specjalnie zaskakującego. Masoneria od momentu, gdy powstała i zaczęła wpływać na życie intelektualne Europy, była stanowczo potępiana przez kolejnych papieży. Klemens XII już w 1738 roku w encyklice In eminenti zakazał katolikom przynależności do masonerii i innych tajnych stowarzyszeń pod karą ekskomuniki:
Dlatego zabraniamy formalnie i na mocy świętego posłuszeństwa wszystkim i każdemu z osobna wiernym Jezusa Chrystusa wszelkiego stanu, rangi, kondycji, godności i stanowiska, świec kim i duchownym, diecezjalnym czy zakonnym, zasługującym nawet na szczególne wymienienie, by się nie odważyli i nie pozwolili sobie pod jakimkolwiek pretekstem, pod jakimkolwiek pozorem, wstępować do wymienionych stowarzyszeń wolno mularzy lub inaczej nazwanych, rozpowszechniać je, utrzymywać, przyjmować u siebie lub udzielać im schronienia gdzie indziej, ukrywać ich, zapisywać się do nich, być przez nich przyjętymi, wspomagać ich lub dawać im środki i możność do gromadzenia się, dostarczać czegokolwiek, udzielać im rady, pomocy lub poparcia, otwarcie lub potajemnie, bezpośrednio lub pośrednio, osobiście lub przez innych, w jakikolwiek sposób, jak również zachęcać innych, namawiać, nakłaniać, by się zapisywali do tego rodzaju stowarzyszeń, by stawali się ich członkami, pomagać im w tym, wspierać ich lub utrzymywać w jakikolwiek sposób lub im doradzać.
Kilkanaście lat później Grzegorz XIV przypomniał owe zapisy, podtrzymał ich moc, a także zaznaczył, że nałożono tak surowe kary na osoby przystępujące do masonerii, ponieważ po pierwsze, głosi ona nauki sprzeczne z doktryną Kościoła, a po drugie, nakłania do całkowitej tajemnicy, co wymusza podejrzenie, że czynione są tam rzeczy złe. Potępienie rozszerzył na włoskich karbonariuszy Pius VII encykliką Ecclesiam a Jesu Christo.
Ich nauczanie podsumował w encyklice Quo graviora Leon XII: Stąd także biorą się najokropniejsze klęski, którymi prawie wszędzie trapiony jest dzisiaj Kościół katolicki, których to nie możemy wspomnieć bez bólu i smutku. W sposób najbardziej odrażający krytykowane jest dzisiaj jego nauczanie i przykazania, w pogardę poddany został jego autorytet, a pokój, którego ma prawo dostępować, nie tylko zostaje zaburzony, ale nawet zupełnie został zniweczony. Nie można zatem nawet powątpiewać, aby za to wszystko zło i klęski, o których nawet nie wspomnieliśmy, nie należało przypisywać winy tym tajnym stowarzyszeniom. Wszystkie książki, które opublikowali o religii i rządach państwowych zwolennicy tych sekt, w których uwłaczają monarchom, bluźnią Chrystusowi, a nawet uznają to wszystko za ciemnotę i zabobon, tak że żadnego Boga nie uznają, twierdząc, że dusza człowieka po śmierci wraz z ciałem umiera. Wszystkie pisma i ustawy, na podstawie których przygotowują się do swoich zamachów, dowodzą naocznie, że to wszystko, co zostało przez Nas powiedziane w sprawie dążenia do obalenia władzy i zupełnego zniszczenia Kościoła, właśnie pochodzi od nich. Także nie należy mieć wątpliwości co do te go, że związki te, chociaż różniące się nazwą, nie są połączone jednym wspólnym zbrodniczym i przewrotnym interesem. – pisał w roku 1826 Leon XII. Wezwał także biskupów, by odważnie sprzeciwiali się masonerii:
A teraz nie tylko prosimy, ale i błagamy Waszej pomocy, czcigodni patriarchowie, prymasi, arcybiskupi i biskupi, strzeżcie samych siebie i Waszej trzody, nad którą Was Duch Święty ustanowił biskupami, bo napadną na Was drapieżne wilki, nie oszczędzając owiec, jednak nie obawiajcie się i nie cencie sobie życia bardziej niż własnej duszy. Miejcie tę świadomość, że od Was najbardziej zależy wytrwanie w religii i dobrych obyczajach powierzonych Wam ludzi. I chociaż żyjemy w złych czasach, kiedy to wielu nie może ścierpieć zdrowej nauki, to jednak wielka liczba wiernych zachowuje szacunek dla swoich pasterzy, których traktuje jako prawdziwych szafarzy tajemnic Bożych i namiestników Chrystusa. Dlatego używajcie swojego autorytetu dla pożytku Waszych wiernych, których otrzymaliście z nieskończonej dobroci Bożej. Informujcie ich o zdradzieckiej działalności sekciarzy, aby z jak największą pilnością wystrzegali się ich towarzystwa. Niech przy Waszym udziale wyrobią sobie negatywne zdanie na temat przewrotnej nauki tych, którzy najświętsze tajemnice religii i najszlachetniejsze nakazy Chrystusa wyszydzają a wszelką legalną władze usiłują obalić.
Nauczanie to powtarzali kolejni papieże, a jego syntezę i pogłębiony wykład zawarł w fundamentalnej encyklice Humanum genus Leon XIII. Papież zarzuca masonerii, że jej celem jest obalenie ładu społecznego i religijnego opartego na chrześcijaństwie i zastąpienie go nowym światowym porządkiem, którego fundamentem byłby naturalizm filozoficzny.
Głównym zaś założeniem naturalistów, jak już sama ich nazwa wskazuje, jest to, że natura ludzka i rozum ludzki mają być we wszystkich sprawach naszym nauczycielem i przewodnikiem. Przyjąwszy takie założenie, albo mniej dbają o obowiązki względem Boga, albo też pojmowanie tych obowiązków wypaczają błędnymi i chwiejnymi teoriami. Zaprzeczają bowiem, jakoby jakakolwiek tradycja Boski miała początek, nie uznają w religii żadnego dogmatu, żadnej prawdy, która byłaby niezrozumiała dla ludzkiego umysłu, nie przyjmują żadnego nauczyciela, któremu obowiązani byliby wierzyć dla samego autorytetu jego urzędu.
Tym samym – podkreśla Leon XIII – masoneria dąży do zniszczenia Kościoła katolickiego i podważenia roli papiestwa. Istotnie, chcieć zniszczyć religię i Kościół, które sam Bóg założył i którymi aż do skończenia świata opiekować się obiecał, po to, by po osiemnastu stuleciach przywrócić na nowo obyczaje i instytucje pogańskie, to szczyt szaleństwa i najzuchwalszej bezbożności. Lecz nie mniej straszne jest i nie do zniesienia, że się ze wzgardą odrzuca dobrodziejstwa miłościwie wysłużone przez Jezusa Chrystusa nie tylko dla poszczególnych ludzi, lecz także dla ludzi zespolonych w rodzinach i narodach, dobrodziejstwa, którym sami nawet wrogowie przyznają wartość nieocenioną. W tych szalonych i godnych napiętnowania zamiarach widoczna jest ta sama nieubłagana nienawiść i żądza odwetu, jaką Szatan pała przeciw Jezusowi Chrystusowi.
Papieskie stanowisko było uzasadnione: celem masonerii rzeczywiście było, od samego początku, zbudowanie nowego porządku społecznego, w którym religia (a konkretniej Kościół katolicki) zostałaby zastąpiona dość mglistą mistyką Wielkiego Architekta i relatywizmem moralnym oraz kultem państwa. Na końcu tej drogi, jak zwraca na to uwagę polski badacz masonerii Jakub Szymański, było zbudowanie superpaństwa, globalnego nowego porządku z jednym światowym rządem, który ostatecznie wyeliminowałby Kościół. „W takiej sytuacji masoneria jawi się jednak już nie jako rzekomy «dobroczyńca ludzkości», ale raczej, i prawdziwie, jako apokaliptyczny instrument przygotowujący świat na nadejście Antychrysta. [...] Oczekiwana przez masonów superrepublika będzie więc nie tyle jakimś superdemokratycznym państwem molochem, ale najprawdopodobniej po jakimś czasie przekształci się ostatecznie w tyrańskie państwo Antychrysta”.
Dla brata Maksymiliana istotnym w ocenie masonerii mogło być też jej zaangażowanie w sprawę św. Bernadety Soubirous, wizjonerki z Lourdes. Masońskie media przedstawiały ją jako chorą lub zmanipulowaną oszustkę, a władze poddawały ją skomplikowanym badaniom, prześladowały i rozsiewały na jej temat fałszywe pogłoski. Kiedy w Lourdes wytrysnęło cudowne źródełko, władze, inspirowane przez masonerię, próbowały skonfiskować ziemię i zamiast kaplicy wybudować tam wielkie łaźnie. Gdy to się nie udało, usiłowano aresztować wizjonerkę50. Pisał o tym zresztą św. Maksymilian w licznych swoich tekstach. Bardzo podobny zakres szykan zastosowały, dokładnie w czasie, gdy brat Maksymilian powoływał Milicję Niepokalanej, masońskie władze Portugalii wobec wizjonerów w Fatimie.
Prawdziwości wszystkich zarzutów papieży wobec masonerii, a także jej wrogości wobec Kościoła i papiestwa brat Maksymilian doświadczył podczas wielkiej manifestacji masonerii w Rzymie. Tak pisał po latach:
Gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordanobrunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciwko Ojcu św[iętemu] – powstała myśl założenia stowarzyszenia dla walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera.
W innym wspomnieniu uzupełniał ten obraz hasłem wypisanym na rzymskich murach: „Szatan będzie rządził w Watykanie, a papież będzie mu służył za szwajcara”. Wydarzenia te skłoniły kleryków do zaangażowania się w walkę z masonerią, by uniemożliwić jej realizację projektu unicestwienia Kościoła poprzez niszczenie obyczajów.
Śmiertelna ta nienawiść do Kościoła Chrystusowego i Jego zastępcy na ziemi to nie tylko wybryk wykolejonych jednostek, ale systematyczna działalność wynikająca z zasady masonerii:
Zniszczyć wszelką religię, a zwłaszcza katolicką”. Po całym świecie rozsiane komórki tej mafii, w najrozmaitszy sposób mniej lub więcej widoczny, do tego samego celu zdążają. Posługują się przy tym całą plejadą zrzeszeń o najrozmaitszych nazwach i celach, które jednak pod ich wpływem szerzą obojętność religijną i osłabiają moralność. Na osłabienie tej ostatniej baczną oni zwracają uwagę w myśl powziętej uchwały: „My religii katolickiej nie zwyciężymy rozumowaniem, tylko psuciem obyczajów”. I toną dusze w powodzi literatury i sztuki obliczonej na osłabienie poczucia moralności. Zaraza brudu moralnego szerokim korytem ścieka prawie że wszędzie. Osłabiają się charaktery, rozrywają rodzinne ogniska i mnoży się smutek w głębi serc skalanych – wspominał ojciec Maksymilian już w czasie drugiej wojny światowej.
Celem MI, a dokładniej pierwszej grupki jej członków, było „odpieranie ataków przeciw Kościołowi” i pomoc w znalezieniu drogi do Boga, nawracanie i naprawianie obyczajów mas zwodzonych przez masonerię. Tym zadaniom brat Maksymilian pozostał wierny mimo wszystkich zmian w rozumieniu zasięgu Milicji Niepokalanej i przynależności do niej. Wszelkie późniejsze działania – założenie pisma, rozwijanie stowarzyszenia, zakładanie klasztorów – miały taki właśnie cel: nawracanie, naprawianie obyczajów, odpieranie ataków na Kościół i wreszcie – przynajmniej w kontekście Polski i krajów cywilizacji zachodniej – walkę z masonerią.
Powyższy tekst jest fragmentem książki Tomasza P. Terlikowskiego „Maksymilian M. Kolbe. Biografia świętego męczennika”, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2017.