Polska nie może znaleźć się w Europie drugiej prędkości, bo mamy jeszcze wiele nadrobienia; Unia zajmuje się niekiedy marginalnymi sprawami w rodzaju gender, a u nas, w Bieszczadach, do wsi wodę dowozi się beczkowozem. W XXI wieku! – podkreśla Maria Kurowska (Solidarna Polska), startująca w wyborach do PE z podkarpackiej listy PiS.
Podkarpackie ma aż taki problem z dostępem do wody, że wymienia go Pani jako jeden z najważniejszych w kampanii do Europarlamentu?
Tak. W naszym regionie ludzie borykają się zwłaszcza w miejscowościach wiejskich z brakiem wody, z brakiem kanalizacji i z niedostatkiem nowych czy wyremontowanych dróg. Podczas moich rozmów z mieszkańcami często padają pytania czy propozycje, jak powinna Polska wyglądać, czego potrzebuje, o co się upominać w Brukseli. I co się okazuje? Kiedy jest mowa o UE, dominują głosy, że Bruksela powinna „przestać bujać w obłokach” i znaleźć się bliżej ludzi – by poznać ich realne potrzeby i zaspokajać je za pomocą choćby tych podstawowych środków unijnych.
Myśli Pani, że Unię uda się „oddać obywatelom”? Jak to osiągnąć?
Zagłosować – nie wypada mi sugerować, że na mnie – ale na dobrą zmianę. Prawo i Sprawiedliwość, cała Zjednoczona Prawica, ma program, który daje realne szanse na uświadomienie eurodeputowanych z Europy Zachodniej, że we Wspólnocie jest wiele problemów do rozwiązania, nie tylko tych blisko Brukseli.
Przypomnę, ten program to „dwunastka” PiS: Europa wartości, Europa rodziny, europejskie wsparcie dla polskiej wsi, budżet UE dobry dla Polski, europejski wspólny wolny rynek, bezpieczne granice Europy, Europa niezależna energetycznie, ta sama jakość produktów w całej Europie, Europa wspólnych szans, sprawiedliwa polityka klimatyczna, zrównoważony rozwój podstawą silnej Wspólnoty oraz „STOP” nielegalnej imigracji. Kwestie zaległości infrastrukturalnych, o których mówiłam, mieszczą się w tym programie m.in. w punktach o zrównoważonym rozwoju u wspólnych szansach.
Nie ulega wątpliwości, że nie tylko Podkarpackie i nie tylko Polska czują się krajami czy regionami „drugiej prędkości”. Może gdy reprezentanci tych krajów przemówią w PE jednym głosem, oczy Zachodu skierują się też w naszą stronę?
Uważam, że nowe kraje UE są w szczególnej sytuacji, jeśli chodzi o ich rolę w Unii. Należy przypomnieć, że one mnóstwo straciły w czasie transformacji. W Polsce też to widać. Gdy wędruję teraz po Podkarpaciu, to widzę te opuszczone PGR-y, zarastające dziką roślinnością pola uprawne, to wszystko zostało kiedyś w imię rzekomej nieopłacalności - porzucone czy utrącone. Polikwidowano też zakłady, tereny pustoszeją, ludzie zostali zostawieni sami sobie. Część wyjeżdża w poszukiwaniu pracy.
Owszem, dużo straciliśmy, ale teraz Polska – i nowe kraje – powinny jasno mówić: owszem, staliśmy się na jakiś czas rynkiem zbytu dla Europy Zachodniej, ale mamy jeszcze i swoją myśl techniczną, i wspaniałych inżynierów, i ludzi nauki. Trzeba im dać szansę ubogacać Europę wynalazkami, pomysłami na działalność. Myślę, że tutaj będzie konieczne mocnym głosem domagać się swoich praw. Jesteśmy w jednej Unii, więc musimy być traktowani równo i sprawiedliwie. Nie może być Europy dwóch różnych prędkości!
Musimy dogonić Europę, której kiedyś zostaliśmy pozbawieni. Nie może być tak, że będziemy dalej alienowani, że ktoś będzie dawał nam do zrozumienia, że „wy tam w tych Bieszczadach czy Beskidach dalej zarastajcie drzewami”. A skąd weźmiemy za chwilę żywność – i to zdrową, ekologiczną? To są nasze tereny, gdzie powstaje taka żywność. Rzecz w tym, żeby wykorzystać ten potencjał, a nie zostawiać.
Nie wszyscy mieszkańcy Podkarpacia nie „uciekają” za pracą do Warszawy, Krakowa czy za granicę? Są i tacy, którzy chcą tu żyć i pracować?
Ależ oczywiście! Jest wiele osób, które chce tu zostać, żyć, ale nie poradzą sobie, jeśli te tereny nie zostaną dofinansowane i nie będą zaspokajane podstawowe potrzeby obywatelskie, a nie jakieś wyimaginowane lub marginalne typu gender. Bo jeśli dzisiaj w Bieszczadach czy Beskidach, żeby gdzieś była woda, trzeba ją transportować beczkowozem, to jest sprawa podstawowa i skandaliczna zarazem, jeśli chodzi o unijne priorytety. To jak mówiłam: powinny być drogi, woda, infrastruktura, szkoły – niech Unia pozwoli nam działać w tej kwestii i wspomaga, a nie rozdmuchuje jakieś sprawy zupełnie nieporównywalne z prawami podstawowymi – do godnego życia, dostępu do wody, edukacji, bezpieczeństwa.
––––––––––––
Maria Kurowska (ur. 1954) - kandydatka PiS do Europarlamentu z Woj. Podkarpackiego; członek zarządu województwa i wicemarszałek województwa w kadencji 2014-18. W latach 2006-10 Burmistrz Miasta Jasła, w 2010 r. uhonorowana tytułem Najlepszego Burmistrza Podkarpacia. Radna, działaczka „Solidarności”; z zawodu nauczycielka, uczestniczy m.in. w działaniach Akcji Katolickiej i Stowarzyszenia Salezjańskich Współpracowników. Zamężna, ma 3 dorosłych dzieci.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Szczerba atakuje Nawrockiego, internauci nie pozostawiają suchej nitki na europośle KO
Kolejne zatrzymania osób z gangu legalizującego pobyt cudzoziemców
Tusk znów obiecuje pieniądze na zdrowie, ale internauci przypominają, że poprzednie obietnice skończyły się miliardami dla nielegalnej TVP
Polska 22 listopada – co wydarzyło się tego dnia