Literki z patyczków zamiast nauki pisania
Rodzice małopolskich przedszkolaków są mocno poirytowani. Wszystko za sprawą Małopolskiej Kurator Oświaty Gabrieli Olszowskiej, która z całą mocą swego autorytetu zakwestionowała potrzebę nauki pisania sześciolatków (dzieci z "zerówki"). Jak poinformował Onet, sprawą zbulwersowani są również nauczyciele, do których umiejętności pani kurator ma najwyraźniej zastrzeżenia. "Nowy rząd znów zaczyna zabawę kosztem naszych dzieci" - to opinia większości rodziców, których pociechy chodzą do "zerówki".
Jeden z rodziców, pan Tomasz z Krakowa i ojciec 6-letniego Adasia w rozmowie z Onetem nie kryje wzburzenia. "Jestem daleki od popierania PiS-u, ale mam dziwne wrażenie, że jak tylko do władzy wróciła Platforma Obywatelska, to znów zaczęło się "mieszanie" w życiu naszych dzieci. Dziś dla pani kurator 6-latek jest zbyt mały, by zaczynać naukę pisania. Ciekawe, że gdy ta sama partia rządziła poprzednio, to zmienili prawo tak, że wszystkie 6-latki miały przymusowo rozpoczynać naukę w szkole w pierwszej klasie! Wówczas przekonywano społeczeństwo, że dzieci w tym wieku są absolutnie gotowe na przebywanie w klasie i naukę".
"Na maluchach znów robi się eksperymenty. Mam córkę starszą dwa lata. Ona normalnie nauczyła się podstaw pisania w zerówce i bardzo dobrze radziła później sobie w pierwszej klasie, gdzie tę wiedzę podtrzymała. Ten system funkcjonował dobrze chyba od czasów, gdy sama 30 lat temu rozpoczynałam naukę w szkole. Po co to teraz zmieniać" - dziwi się Izabela, mieszkanka Zakopanego, mama Stasia.
Nauczyciele zaskoczeni
Wielu pedagogów nie zgadza się z nowymi wytycznymi. "Dziś nakazują 6-latkom jedynie zabawę, a jeszcze kilka lat temu poprzedni rząd PO wysyłał ich do pierwszej klasy" - przypominają.
Dostaliśmy "wytyczne" z których wynika, że nie możemy uczyć dzieci pisać i bardzo niewskazane jest, by dzieci miały też jakiekolwiek podręczniki. Nawet te dedykowane dla ich wieku. Mamy też nie uczyć dzieci kreślenia liter. Uzasadnienie, jakie nam podano, mnie osobiście ścięło z nóg. Otóż zdaniem pani kurator, my nauczyciele przedszkolni, jesteśmy do nauczania takiego nieprzygotowani i przez naszą niekompetencję wśród dzieci rośnie fala dysleksji i dysgrafii - powiedziała Onetowi nauczycielka małopolskiego przedszkola.
Kurator się tłumaczy (mętnie)
"Jedną rzecz muszę na początku zdementować. Ja nie wydałam żadnego zakazu i to o czym rozmawiałam z nauczycielami przedszkoli trudno też nazwać wytycznymi. Ja po prostu przypomniałam pedagogom pracującym na tym etapie edukacji, jaka jest podstawa programowa w przedszkolu i na co kładzie nacisk. Nie jest to nacisk na pisanie i na wypełnianie zadań z podręczników. W przedszkolu nie powinno się akcelerować nauki pisania. Ręka 6-latka jest mniej rozwinięta niż ręka 7-latka" - wytłumaczyła Onetowi Olszowska.
Jest też oświadczenie
We wtorek na stronie Kuratorium Oświaty w Krakowie znalazło się oświadczenie Gabrieli Olszowskiej, w którym możemy przeczytać. "W tym wieku potrzebne są gry i zabawy wprowadzające elementy pisma. Rysowanie, malowanie, kolorowanie liter, zabawy literami - układanie liter drukowanych z patyczków, pisanie izolowanych liter na piasku, uaktywnianie opuszków, wskazywanie kształtów, odszukiwanie ukrytych liter, a nade wszystko kreślenie linii i kształtów okrągłych czy falistych i wiele innych zajęć to konieczne działania, jednak samo prowadzenie ręki po linii i pisanie liter wg wzoru pisma ręcznego najczęściej bywa zbyt trudne, a bez linii prowadzącej może być szkodliwe dla dzieci w wieku sześciu lat, które mogą utrwalać złe nawyki" - wytłumaczyła kurator.
Jak więc widać, pani Olszowska wciąż broni swego stanowiska i trudno się spodziewać, by konflikt szybko znalazł szczęśliwe rozwiązanie.
Źródło: Republika, Onet, kuratorium.krakow.pl