Komedią omyłek okazał się wywiad Moniki Olejnik z Januszem Gajosem. Prowadząca stwierdziła na powitanie, że Gajos zagrał ostatnio dwie wielkie role – w „Kamerdynerze” i „Klerze” - pisze w komentarzu "Gazety Polskiej Codziennie" Piotr Lisiewicz.
Ta pierwsza zrobiła na niej tak piorunujące wrażenie, że… nie pamiętała imienia postaci i z Bazylego zrobiła Alojzego, co poprawiła po podpowiedzi w słuchawce.
Potem Gajos zapytany o stan Polski w stulecie niepodległości zaczął bredzić o… tysiącleciu. Zapewne z przyzwyczajenia – „Czterej pancerni i pies” zostali nakręceni w 1966 r. dla uczczenia tysiąclecia państwowości, kiedy to komunistyczne obchody miały przyćmić uroczystości kościelne.
Jest na YouTubie ówczesna wypowiedź aktora, członka PZPR, objeżdżającego kraj w ramach spotkań z „klubami pancernych” – że młodzieży trzeba pozytywnych bohaterów, jak Kos i Kloss.
Gajos miał w III RP status postaci niekrytykowalnej, bo każdą krytykę zbywano zachwytami, jaki to wybitny aktor. Jego obecny udział w propagandzie antypisowskiej pokazuje, czym kończy się nadawanie takiego statusu przeróżnym konformistom służącym komunie. Komuch wcześniej czy później wróci do dawnej roli. Plus z tego jeden – utrata przez aktora owego statusu.
Gajos srajos!