Lisicki o publikacji nt. prof. Kieżuna: Mając tak wielkie dokonania, tego typu skaza nie jest wielką rzeczą
– Mając tak wielkie dokonania, tego typu skaza nie jest rzeczą wielką. Nie rozumiem, skąd taka reakcja prof. Kieżuna – mówił o publikacji Do Rzeczy na temat prof. Kieżuna redaktor naczelny tygodnika Paweł Lisicki. – Każdy człowiek ma w sobie wielkość i małość – stwierdził natomiast Marek Król z W Sieci.
– To mi przypomina dyskusje o aferach. Pierwszy wątek dotyczy zawsze tego, komu to służy, po co coś takiego. Prof. Kieżun był kilka tygodni temu na naszej okładce – mówił redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy. – Trzeba bardzo wyraźnie oddzielić dokonania prof. Kieżuna od tego, co jest w tekście. Myślę, że autorzy wyraźnie starali się to zrobić. Niestety nie da się pominąć faktu, że jeśli te ustalenia są prawdziwe, to jest poważny problem – zaznaczył Lisicki. Jego zdaniem to nie ma nic wspólnego z debatą między tygodnikiem Do Rzeczy a tygodnikiem W Sieci.
– Byłem wstrząśnięty tym tekstem. Każdy człowiek ma w sobie wielkość i małość. Kieżun ma w sobie więcej wielkości, ale z tej małości często korzystała SB – mówił z kolei Marek Król. Publicysta tygodnika W Sieci i Super Expressu stwierdził ponadto, że to, co teraz robi prof. Kieżun to wielka rzecz, bowiem obnaża system III RP. – Człowiek, który ujawnia o sobie wszystko, wybiera wolność. Polacy nie są mściwym narodem i takie zwierzenie w przypadku Kieżuna nie umniejszyłoby jego dokonań – ocenił Król.
Natomiast według Bogumiła Łozińskiego problemem nie jest sam fakt publikacji. – Dziennikarz ma obowiązek podać prawdę – podkreślał. W opinii publicysty Gościa Niedzielnego jednak nie można dzielić życia i dokonań profesora. – Dla wielu był on autorytetem, jednak moment publikacji doprowadza do zachwiania tego wizerunku. Jest mi smutno z powodu całej sprawy – ocenił.
– Mając tak wielkie dokonania, tego typu skaza nie jest wielką rzeczą. Nie rozumiem, skąd taka reakcja prof. Kieżuna – zastanawiał się redaktor naczelny Do Rzeczy. W jego opinii przyznanie się do ciemniejszego okresu w życiu nie spowodowałoby odium dla jego autorytetu. – On niestety wybrał to, co większość, którym udowadnia się współpracę z SB. Autorzy kilkukrotnie spotykali się z profesorem, rozmawiali z nim na ten temat. Fakty na temat tak ważnej osoby wymagają wiele czasu pracy, rzetelności – wyjaśniał Paweł Lisicki. – Dla mnie cały czas prof. Kieżun jest autorytetem, jednak nie rozumiem, dlaczego ludzie nie przyznają się do współpracy, tylko idą w zaparte – skwitował.