Lisicki: Zamachy za pomocą samochodów nie są niczym nowym. Państwo Islamskie wzywało do takich ataków
– Bardzo trudno poradzić sobie z takimi zagrożeniami. Byłem na meczu Polski, podczas Euro we Francji, ale w kraju, w którym obowiązuje wyjątkowy stopień zagrożenia, nie widziałem tego na ulicach. Być może byli ukryci agenci, tajniacy, ale z punktu widzenia społecznego obecność uzbrojonych żołnierzy będzie odstraszająca – powiedział na antenie Telewizji Republika Paweł Lisicki.
Gośćmi "Politycznej Kawy" Tomasza Sakiewicza byli Olga Doleśniak-Harczuk, zastępca redaktora naczelnego miesięcznika "Nowe Państwo", Jarosław Guzy, ekspert ds. międzynarodowych, Paweł Lisicki, redaktor naczelny tygodnika "Do Rzeczy", a także, poprzez łączenie telefoniczne, Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
"Statystycznie rzecz biorąc takie zamachy będą się zdarzały"
W czwartkowy wieczór w Nicei na Promenadzie Anglików doszło do zamachu terrorystycznego. Według relacji świadków rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum ludzi, a następnie ich rozjeżdżała. Władze potwierdziły informację, że kierowca samochodu zaczął strzelać do tłumu. Do tej pory potwierdzono śmierć 84 osób. Wśród ofiar były dwie Polki. W ataku rannych zostało prawie 100 osób, wielu jest w stanie krytycznym.
Jarosław Guzy, komentując czwartkowy zamach powiedział, że "statystycznie rzecz biorąc takie zamachy będą się zdarzały". – Stan służb po zamachu w Brukseli okazał się fatalny, we Francji aż tak źle nie było (...). W Polsce weszła ustawa antyterrorystyczna, pewne ograniczenia dla obywateli, którzy nie są przestępcami, ale mogą się nimi stać, to są zabezpieczenia – dodał.
"Służby, które ochraniały tę uroczystość, nie były przygotowane na taki typ zamachu"
– Bardzo trudno poradzić sobie z takimi zagrożeniami. Byłem na meczu Polski, podczas Euro we Francji, ale w kraju, w którym obowiązuje wyjątkowy stopień zagrożenia, nie widziałem tego na ulicach. Być może byli ukryci agenci, tajniacy, ale z punktu widzenia społecznego obecność uzbrojonych żołnierzy będzie odstraszające – powiedział redaktor naczelny "Do Rzeczy".
Ekspert ds. międzynarodowych Jarosław Guzy stwierdził, że "służby, które ochraniały tę uroczystość, nie były przygotowane na taki typ zamachu". – Trzeba wykrywać zamiary zamachu, tu pojawia się pytanie, czy te elementy zabezpieczające są wystarczające – dodał.
Paweł Lisicki stwierdził, że "takie zamachy, za pomocą samochodów, nie są niczym nowym". – Co więcej, tzw. Państwo Islamskie, wzywało do tego typu ataków, nie powinno to być nic nadzwyczajnego – skwitował.
Olga Doleśniak-Harczuk z miesięcznika "Nowe Państwo" powiedziała, że "główną stawką jest bezpieczeństwo". – Jesteśmy przygotowani na to, że ktoś nie będzie nas ostrzegał o zamachu, ale po prostu to zrobi. Niepokoi mnie nieprzygotowanie służb i to, że cały czas jesteśmy zaskoczeni – oznajmiła.
"Jest to kwestia pewnego żniwa fatalnej polityki migracyjnej niektórych państw"
Ryszard Czarnecki, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości stwierdził, że "liderzy UE nie powinni uciekać od odpowiedzi, a odpowiedzią nie są kolejne marsze i łzy pani Mogielini, tylko działania". – Ci politycy, którzy jednym tchem wyrażają współczucie dla ofiar rodzin zamachów, a jednocześnie mówią, że nie można ulegać islamofobii, są po prostu niepoważni – dodał. – Jest to kwestia pewnego żniwa fatalnej polityki migracyjnej niektórych państw. Niektóre kraje sobie z tym radzą, niektóre nie.
Jest to też kwestia umiejętnej polityki resortów spraw wewnętrznych. Za 14 lat w Brukseli, większość mieszkańców to mają być muzułmanie. Myślę, że politycy europejscy nie chcą się z tym zmierzyć z tego powodu, że są zakładnikami muzułmańskiego elektoratu – powiedział eurodeputowany.
"W tradycji muzułmańskiej istnieje daleko posunięte przyzwolenie na przemoc w sprawach religijnych"
Paweł Lisicki stwierdził, że "służby co najmniej zawaliły w swojej reakcji". – Determinacja państwa, do walki z takimi zagrożeniami, bierze się ze świadomości narodowej, że trzeba zrobić wszystko, aby obywateli przed takimi atakami ochronić.
Moim zdaniem politycy europejscy nie są w stanie, niestety, podjąć drastycznych kroków – dodał.
Z kolei zastępca redaktora naczelnego miesięcznika "Nowe Państwo" oceniła, że "zawiodły wszystkie metody". – Wszelkie podejmowane przeze mnie próby rozmów ze środowiskami muzułmańskimi, które mienią się antyterrorystycznymi, nikt nie chciał mi udzielić odpowiedzi na to, dlaczego oni nie są w stanie w zarodku zdusić fascynacji swoich dzieci – przyznała. – Nie ma dyskusji z tymi środowiskami, bo od razu pojawia się na argument "bo ty jesteś islamofobem" – dodała Olga Doleśniak-Harczuk.
Redaktor naczelny "Do Rzeczy" wskazał, że "w tradycji muzułmańskiej istnieje daleko posunięte przyzwolenie na przemoc w sprawach religijnych". – Słyszymy, że jest to religia pokoju, dialogu, że wszystko jest inaczej niż widzimy – zauważył. – Wszystko, co powinniśmy robić, to być dobrze nastawionym do takich społeczności, "bo to problem jest w nas, nie w nich". Z takim nastawieniem możemy od razu wywiesić białą flagę i nią machać – ocenił.
Ekspert ds. międzynarodowych Jarosław Guzy wskazał zaś, wśród zamachowców "trudno znaleźć osoby religijne". – Zamachowca z Nicei w ogóle nie chodził do meczetu – zauważył.