– Pojawienie się Andrzeja Dudy w tej kampanii wywołuje popłoch wśród jego przeciwników – mówił w „Politycznym podsumowaniu dnia” redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy Paweł Lisicki. Natomiast według Grzegorza Osieckiego z Dziennika Gazety Prawnej w środowisku prezydenta widać nerwowość.
– Wnioski są takie, że liczy się tak naprawdę dwóch kandydatów Duda i Komorowski. Reszta nie ma dużych szans – ocenił Lisicki. Dodał, że „być może pani Ogórek uszczknie coś prezydentowi Komorowskiemu”. – Na razie dobrym punktem tej kampanii było wystąpienie Andrzeja Dudy. Mnie zaskoczyło, bo do tej pory nie byłem przekonany, czy ten kandydat jest w stanie rywalizować z Komorowskim – stwierdził redaktor naczelny tygodnika Do Rzeczy.
Natomiast jak wyjaśniał Jerzy Kłosiński: – Do tej pory było przekonanie, że nie będzie rywalizacji, a okazuje się że będzie. – Mrzonką okazało się to, że prezydent Komorowski ma w kieszeni drugą kadencję – zauważył redaktor naczelny tygodnika Solidarność. Jego zdaniem emocje dopiero wzrosną przy drugiej turze, bo wtedy wszystkie atuty przedstawione podczas konwencji Andrzeja Dudy mogą zaważyć na wyniku wyborów.
Lisicki zauważył też, że pojawienie się Andrzeja Dudy w tej kampanii wywołuje popłoch wśród jego przeciwników. – Ataki są zastanawiające, tak jak ten Tomasza Nałęcza, który de facto żąda od Dudy przyznania się do zabicia Barbary Blidy – ocenił publicysta.
– Mimo wszystko przewaga Komorowskiego jest nadal duża – zauważył z kolei Grzegorz Osiecki z Dziennika Gazety Prawnej. Zdaniem publicysty pierwszy cel Andrzeja Dudy to „dotrzeć poparciem dla siebie do poparcia, jakie uzyskuje PiS”.
Oceniając konwencję Dudy, Osiecki przyznał, że PiS osiągnęło efekt „wow!”. – Wszyscy myśleli, że będzie monotonna kampania, a tutaj główny rywal zorganizował dobrze zrobioną konwencję – podkreślał publicysta, dodając, że „widać nerwowość w środowisku prezydenta”.