Rekordowa po wojnie liczba zgonów w Polsce. Często słyszę jeżdżąc po kraju – „nie mogę już patrzeć na to co oni robią z Polską”. U bardzo wielu to najwyraźniej zdecydowanie więcej niż tylko słowa – napisał na Twitterze Tomasz Lis. Zaskakująca teoria...
„Rekordowa po wojnie liczba zgonów w Polsce. Często słyszę jeżdżąc po kraju - „nie mogę już patrzeć na to co oni robią z Polską”. U bardzo wielu to najwyraźniej zdecydowanie więcej niż tylko słowa” – wieszczy redaktor naczelny „Newsweeka”.
W styczniu urodziło się 34 tys. dzieci, ale zmarło aż 39 tys. osób. Rok temu było to odpowiednio 35,5 tys. i 39,7 tys. Jak wskazuje Rafał Mundry, w ciągu ostatnich 12 miesięcy urodziło się 386,6 tys. dzieci, a w tym czasie zmarło aż 413,5 tys. osób. To oznacza, że różnica pomiędzy narodzinami i zgonami urosła już do blisko 27 tysięcy.
Czy to jednak wina rządów Prawa i Sprawiedliwości jak twierdzi Tomasz Lis?
GUS:
— Rafał Mundry (@RafalMundry) 25 marca 2019
W styczniu urodziło się 34 tys. dzieci. Rok temu było to 35,5 tys.
Zmarło 39 tys. Rok temu 39,7 tys.
Suma kroczaca za ostatnie 12 miesięcy wciąż spada. Wynosi 386,6 tys.
To najmniej od 2 lat.
Nożyce demograficzne największe przynajmniej od 20 lat. Od wtedy śledzę dane pic.twitter.com/BC06Nbd1c4
Rekordowa po wojnie liczba zgonów w Polsce. Często słyszę jeżdżąc po kraju - „nie mogę już patrzeć na to co oni robią z Polską”. U bardzo wielu to najwyraźniej zdecydowanie więcej niż tylko słowa.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 28 marca 2019