Redaktor naczelny "Newsweek Polska" Tomasz Lis jest przekonany o istnieniu "bardzo licznych dowodów" na to, że wybory prezydenckie były nieuczciwe. W związku z tym proponuje ich powtórzenie.
We wpisie publicysty na Twitterze pojawiła się zaskakująca propozycja. Otóż, jak pisze, Lis, jeżeli wybory zostały "przekręcone", powstaje pytanie, czy nie należałoby ich powtórzyć.
Druga część wpisu jest jednak jeszcze ciekawsza.
– Bo jak zawodnik jedzie na koksie to się go dyskwalifikuje i ten z drugiego miejsca dostaje złoty medal. Przyjmuje się, że tak jest uczciwiej- wskazał dziennikarz. Cóż, polityka to mimo wszystko nie sport, choć porównania obu tych dziedzin nie należą wcale do rzadkości.
Bo, panie redaktorze Lis, tutaj to jednak ludzie decydują. Swoją drogą to zdumiewające, że naczelny "Newsweeka" i jemu podobni nie dostrzegali żadnych nieprawidłowości np. w wyborach samorządowych z 2014 r. i wyśmiewali tych, którzy o nieprawidłowościach głośno mówili oraz angażowali się w kontrolę wyborów, nagle się "ocknęli". Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia?
A przecież zamiast znów jątrzyć, wzbudzać niepokój i nadal męczyć Polaków kampanią "powyborczą" można byłoby pomyśleć, jak zdyskontować dobry wynik wyborczy Rafała Trzaskowskiego? A na razie - po prostu poczekać, jak Sąd Najwyższy ustosunkuje się do złożonych dotychczas protestów.
Takie pytanie- czy jeśli wybory zostały, a są na to bardzo liczne dowody, przekręcone, to czy nie powinny być przynajmniej powtórzone? Bo jak zawodnik jedzie na koksie to się go dyskwalifikuje i ten z drugiego miejsca dostaje złoty medal. Przyjmuje się, że tak jest uczciwiej.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) July 15, 2020