Lichocka: Kurski wyłączył nienawiść w TVP, ale mowa nienawiści nie zniknęła. Jest w niemieckich mediach i "GW"
– Oceny Jacka Kurskiego są bardzo różnorodne. Jacek Kurski – z całą pewnością – w pierwszych miesiącach, kiedy był nominatem rządowym w TVP, zrobił bardzo wiele dobrego, zwłaszcza wyłączył nienawiść w telewizji. Wyrzucił propagandzistów, ludzi, którzy szczuli Polaków, którzy dążyli do wywołania niepokojów społecznych i zaprosił do TVP dziennikarzy, którzy nie mieli możliwości pracować w mediach publicznych, bo PO podchodziła w bolszewicki sposób do TVP – mogą mówić, mogą występować w telewizji tylko ci, którzy nas popierają – mówiła w "Republice na Żywo" Joanna Lichocka.
Gościem Telewizji Republika była Joanna Lichocka, posłanka Prawa i Sprawiedliwości oraz członek Rady Mediów Narodowych.
"Jacek Kurski – z całą pewnością – w pierwszych miesiącach, kiedy był nominatem rządowym w TVP, zrobił bardzo wiele dobrego, zwłaszcza wyłączył nienawiść w telewizji"
W ubiegłym tygodniu RMN zadecydowała, że prezesem TVP zostanie jej dotychczasowy szef, Jacek Kurski.
– Oceny Jacka Kurskiego są bardzo różnorodne. Jacek Kurski – z całą pewnością – w pierwszych miesiącach, kiedy był nominatem rządowym w TVP, zrobił bardzo wiele dobrego, zwłaszcza wyłączył nienawiść w telewizji. Wyrzucił propagandzistów, ludzi, którzy szczuli Polaków, którzy dążyli do wywołania niepokojów społecznych i zaprosił do TVP dziennikarzy, którzy nie mieli możliwości pracować w mediach publicznych, bo PO podchodziła w bolszewicki sposób do TVP – mogą mówić, mogą występować w telewizji tylko ci, którzy nas popierają (...). Ważne jest zatem rozszerzenie pluralizmu, to, że debata publiczna może się toczyć w sposób znacznie mniej skrępowany, niż było to w czasach PO – wskazała Lichocka. Dodała, że w TVP było wiele rzeczy, które oceniała krytycznie. – Chodziło mi o to, że TVP wolno realizuje misję publiczną. Wtedy, tego 2 sierpnia, Krzysztof Czabański powiedział, że "Jacek Kurski dostał od RMN żółtą kartkę". – Wygrał Jacek Kurski, który – być może dlatego, że machina, którą zarządzał, zaczęła się rozpędzać – dostał najwięcej głosów. Nikt nie może powiedzieć, że jest to nominat rządu, wygrał w sposób demokratyczny – wskazała Lichocka.
– Właśnie teraz jest czas na to, żeby pokazać, że TVP tym różni się od telewizji zagarniętych przez partyjnych nominatów tym, że realizuje różnorodną misję, program tej telewizji ma służyć całej wspólnocie. Krzysztof Czabański powiedział niedawno, że – ponieważ trwają prace nad ustawą o abonamencie, a to ma się sprowadzać do tego, że nie 7 proc. będzie płacić abonament, a większość. Aby to się udało to Polacy muszą mieć świadomość, że to jest warte. Jacek Kurski powiedział, ze dopiero za rok można będzie ocenić jego dokonania. Mam wrażenie, że to zbyt długi czas, być może nie mamy tyle czasu – wskazywała gość Telewizji Republika. Joanna Lichocka zaznaczyła, że "mowa nienawiści nie zniknęła, jest w niemieckich mediach i >>Gazecie Wyborczej<<".
"Niesłychana agresja słowna, kiedy mnóstwo skołowanych Polek poszło na ten protest i stały się narzędziem do lansowania absurdalnych, a czasami skrajnie niehumanitarnych haseł"
Odnosząc się do "czarnych protestów" Joanna Lichocka powiedziała, że kolor czarny "został zagarnięty do lansowania idiotyzmów, bo trudno inaczej określić to, co działo się np. pod domem Jarosława Kaczyńskiego". – Niesłychana agresja słowna, kiedy mnóstwo skołowanych Polek poszło na ten protest i stały się narzędziem do lansowania absurdalnych, a czasami skrajnie niehumanitarnych haseł – przekonywała posłanka PiS. – To nie jest tak, że postkomuna utraciła nadzieję, że KOD pozwoli odzyskać jej władzę. Ten KOD jest lansowany jako coś w rodzaju nowej "Solidarności". Wczoraj w "GW" ukazał się artykuł o "dobrym esbeku", który nikogo nie skrzywdził, a teraz jest w KOD-zie. Zostało mu to wybaczone. KOD stara się pokazać, że ma "dobrych esbeków" w swoim składzie, no, mogę powiedzieć powodzenia – mówiła.
Zdaniem Joanny Lichockiej "widać wyraźnie, że jest duże zainteresowanie, żeby rozkołysać emocjami Polaków, gdzie nie ma miejsca na merytoryczną rozmowę, a żeby były to skrajne emocje, żeby było szczucie i nienawiść". – Nie mówimy o obniżeniu wieku emerytalnego, o "Mieszkaniu plus", aborcja jest takim tematem, który potrafi podzielić, ale Polacy już wiedzą, że jest to manipulacja – zaznaczyła. – Projekt Ordo Iuris, skrajny projekt, nie jest projektem PiS. My nie mamy zamiaru zmieniać tej ustawy. Wyjdzie to na tyle dobrze, że kobiety zobaczą, że rząd chce pomóc kobietom, którym narodzi się dziecko chore, pani premier Szydło już to zapowiedziała – oceniła gość "Republiki na Żywo".
"Mówimy o zdradzie stanu, ale też o tym, że PO zamieniła Polskę w >>wielkie żerowisko<<"
Mówiąc o tym, czy widzi szanse na to, żeby Donald Tusk wrócił do Polski, Joanna Lichocka powiedziała, że "to zależy czy układ III RP postawi na Donalda Tuska". – Mam wrażenie, że trwa casting na najskuteczniejszego lidera przeciw PiS. Występują tu Schetyna, Petru, no i oczywiście ambicje Donalda Tuska, który ma coraz mniejsze szanse, bo jednak śledztwo smoleńskie, Amber Gold, miażdżąca ocena NIK, pokazują, że zarzuty są konkretne. Mówimy o zdradzie stanu, ale też o tym, że PO zamieniła Polskę w "wielkie żerowisko". Oni, tak jak w Warszawie, pozwolili na czerpanie nieuprawnionych korzyści. To była zasada działania. My, czyli działacze, krewni i znajomi, "teraz my", było posunięte nawet do poziomu gmin, gdzie rządziła koalicja PO-PSL. Widać to wszędzie – zauważyła.
Joanna Lichocka przekonywała, że zadaniem rządu PiS jest "powrót do myślenia o państwie, jako dobru wspólnym". – Jest dzisiaj, po roku działania rządu PiS-u już nie tak egzotyczne, ale gdyby tak ktoś pomyślał rok temu, pomyślano by o nim "wariat". Musimy przekonywać Polaków, że tak się da. Rząd jest nastawiony na "500 Plus", na obniżenie wieku emerytalnego , a opozycja próbuje to zakrzyczeć – mówiła Lichocka.