- Chodzi o wywarcie presji na innych lekarzach, żeby nie postępowali zgodnie z własnym sumieniem - mówił o odwołaniu profesora Chazana z funkcji dyrektora stołecznego szpitala na Madalińskiego Piotr Legutko.
Profesor Bogdan Chazan został dziś zwolniony ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny. Decyzję tę komentowali na antenie TV Republika publicyści.
Pereira: Na tej decyzji stracą przede wszystkim pacjentki
- Dwa tygodnie temu w szpitalu profesora Chazana urodziła się moja córka. Sam doświadczyłem, że jest to placówka dobra, na wysokim poziomie – mówił Samuel Pereira.
Dziennikarz podkreślił, że przebieg – w jakimś sensie zakończonej dziś sprawy – wykazał dziwną operację. - W czasie tej operacji pewne fakty były spychane, nie mówiono o nich, jak np. o okolicznościach zajścia przez tę kobietę w ciążę – mówił. - Nagle okazało się, że metoda, która była dotychczas zrównywana z naturalnym zapłodnieniem nie jest tak idealna jak ją przedstawiano – przekonywał Pereira. Dodał, że sprawa ta nie przyczyni się do rozpoczęcia dyskusji o in vitro. - Było głośno in vitro kiedy chodziło o finansowanie z budżetu państwa – wskazał, dodając, że wówczas służyło to interesom grup zarabiających na in vitro.
Zdaniem dziennikarza Gazety Polskiej Codziennie na decyzji o zwolnieniu profesora Chazana nie straci on sam – bo jako lekarz z ogromnymi kompetencjami poradzi sobie doskonale jako prywatny lekarz – ale pacjenci, podatnicy którzy korzystają z publicznej służby zdrowia.
Legutko: Chodzi o wywarcie presji na innych lekarzach, żeby nie postępowali zgodnie z własnym sumieniem
Piotr Legutko wyraził nadzieję, że to nie jest koniec sprawy profesora Chazana. - Mam nadzieję, że będą odwołania i sprawa trafi do sądu, a ten jeśli będzie obiektywny rozstrzygnie sprawę na korzyść profesora - mówił.
Zdaniem dziennikarza Gościa Niedzielnego jest to ewidentna decyzja polityczna. - Próbuje się stworzyć sytuację w której pokazuje się, że prof. Chazan jest jedyną osobą odpowiedzialną za wszystko, co się wydarzyło – przekonywał dodając, że winnych należałoby szukać przede wszystkim w innych placówkach.
- Sprawa będzie toczyła się długo – wiadomo jak działają sądy – zostanie zapewne rozstrzygnięta na korzyść profesora, ale wtedy ta decyzja nie będzie miała takiej wagi medialnej jak dziś - przekonywał. Dodał, że "pojedynek" w tej sprawie wygrały jednak nie media mainstreamowe, które manipulowały całą sytuacją, ale niezależne media, które piętnowały i obnażały te manipulacje.
- Kluczową kwestią jest forma presji i udzielonej lekcji, która jest adresowana do lekarzy i dyrektorów szpitala - mówił. - Chodzi o wywarcie presji na innych lekarzach, żeby nie postępowali zgodnie z własnym sumieniem - skwitował.
Staniszewski: To zamach na sumienie lekarzy
Z kolei Mariusz Staniszewski z tygodnika Do Rzeczy, że wszystkie okoliczności wskazują, że profesor Chazan nie został zwolniony za to, co mu zarzucano (za niewskazanie pacjentce placówki, w którym dokona aborcji – red.). - Można wnioskować, że nie za to został zwolniony, ale przez dużą falę krytyki medialnej – podkreślił. - Zostało to wymuszone na politykach partii rządzącej - dodał.
- Jeśli się okazuje, że oceny działań lekarzy będą zależały nie od ich fachowości, ale od środowisk feministycznych płynie z tego niebezpieczeństwo, bo okaże się, że lekarz nie będzie mógł postępować zgodnie ze swoim sumieniem – podkreślił. Zdaniem dziennikarza to zamach na sumienie lekarzy.
CZYTAJ TAKŻE: