Gościem Aleksandra Wierzejskiego w poranku Telewizji Republika była Krystyna Łazor z Ruchu Kontroli Wyborów, która wypowiedziała się na temat skandalicznych sytuacji do których dochodziło przy okazji wyborów – - W niektórych lokalach karty leżały wręcz przy wejściu, było wiele przypadków pobierania kart bez podpisów. Wiele kart walało się po lokalach wyborczych - powiedziała w programie.
– Mieliśmy lekcje w 2014 roku, że PKW zorganizowała te wybory w sposób skandaliczny, dopuszczając do całej masy fałszerstw, nadużyć, unieważniania całych mas kart na Prawo i Sprawiedliwość - zaczął Aleksander Wierzejski.
– Zmiany częściowo zostały wprowadzone a potem zostały wycofane. Na przykład obowiązek nagrywania wydarzeń w lokalu wyborczym - mówiła Krystyna Łazor.
– Mielibyśmy genialny materiał do analizy i moglibyśmy zobacyzć ten bałagan, który panował w wielu komisjach. To nie był bałagan przypadkowy, tylko kontrolowany - stwierdziła.
– Niezwykły bałagan w lokalach wyborczych, małe lokale wyborcze, pozmieniane adresy, bardzo kiepska informacja. Wyborcy nie zostali poinformowali o tym wcześniej, bo to często są ludzie starsi, którzy od lat glosowali w jednym lokalu i teraz musieli iść gdzieś indziej - zauważyła Łazor.
– W niektórych lokalach karty leżały wręcz przy wejściu, było wiele przypadków pobierania kart bez podpisów. Wiele kart walało się po lokalach wyborczych - kontynuowała.
– Dostaliśmy informacje, że w jednym z lokali wyborczych pani weszła do tego pomieszczenia do głosowania i tam leżały karty. Członek komisji zamiast odłożyć te karty na bok wziął i wrzucił je do urny. Ile takich przypadków jeszcze było? Nie wiemy, bo nie było nagrań - dodawała.
– Za organizacje wyborów odpowiadają władze samorządowe. Było wiele takich przypadków, że komisję dostawały niewłaściwą liczbę kart do głosowania. Była paczka i banderola i okazywało się, ze w paczce była inna liczba kart niż na banderoli. (...) Za wiele tych trudności odpowiadają przedstawiciele władzy lokalnej i komisji - podkreśliła Łazor.