Kolejna wpadka wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Po jej słynnym już „sorry, taki mamy klimat” Minister infrastruktury i rozwoju pokusiła się na drugi komentarz w podobnym stylu. Odnosząc się do wielokilometrowych korków przy bramkach na autostradzie A1 stwierdziła: „są bramki, są korki”.
Po raz kolejny wicepremier uznała, że nie jest to nic nadzwyczajnego, a korki są w każdym państwie. Za przykład podała Chorwację, Włochy i Francję. – W Chorwacji korki sięgają 12 kilometrów – powiedziała na usprawiedliwienie słabych rozwiązań drogowych.
Bieńkowska: Obecny system opłat „nie jest dobry, bo jest zły”
Bieńkowska na uroczystości otwarcia części obwodnicy Gdowa w Małopolsce przyznała także, że obecny system opłat „nie jest dobry, bo jest zły”. Pokreśliła przy tym, że należy go zmienić, ale winą obarczyła wzmożony ruch na drodze, który kilkakrotnie przerasta przepustowość bramek.
– Jeżeli natężenie ruchu wynosi normalnie i tak, jak było planowane, 30 tys. pojazdów na godzinę, a w tej chwili na wyjeździe z autostrady na Gdańsk mamy ok. 80 tys. pojazdów na godzinę, na obwodnicy trójmiejskiej mamy dziewięćdziesiąt kilka tysięcy pojazdów na godzinę, to nawet gdyby tam nic nie było, korki będą się robić – tłumaczyła wicepremier.
Bieńkowska pomyliła godzinę z dobą?
Tymczasem innego zdania jest zarządca autostrady A1. Według niego ruch na A1 w ciągu dnia to nie zapowiadane przez minister 80 tys. pojazdów, a 65 tys., jednak nie na godzinę, ale na cały dzień. Jak podaje dziennikarz radiowej Trójki Marcin Zaborski, minister Bieńkowska najwyraźniej pomyliła godzinę z dobą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: