Kuź o "Panama Papers": Nie sądzę, że sprawa unikania podatków rozejdzie się po kościach
Nie cierpimy w Polsce na tak wielką oligarchizację życia społecznego jak np. nasi zachodni sąsiedzi, dlatego polskie nazwiska nie wypływają licznie przy tego typu aferach – powiedział w TV Republika dr Michał Kuź, komentując sprawę "Panama Papers".
Jak wynika z dokumentów ujawnionych przez Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych, ok. 140 polityków, celebrytów i sportowców korzystało z usług bankowych w rajach podatkowych. Do mediów wyciekło ponad 11 milionów poufnych dokumentów, które ujawniają nazwiska osób korzystających z tego typu usług. Wśród nich znajdują się m.in. prezydent Rosji Władimir Putin, prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oraz gwiazda Barcelony Lionel Messi. Na czarnej liście znaleźli się także Polacy - były polityk Paweł Piskorski oraz przedsiębiorcy Marek Profus i Mariusz Walter.
Tylko "Wyborcza"
– Nie wiemy do końca, co tam jest. Dysponentem tych dokumentów jest konsorcjum wielu redakcji, a w Polsce tylko "Gazeta Wyborcza". Nikt inny nie ma do nich dostępu. Nie chcę nic sugerować, ale być może redakcja uznała, że na razie wystarczy publikacja tylko tych trzech polskich nazwisk (Piskorski, Profus, Walter – red.) – stwierdził w "Wolnych Głosach" Piotr Semeniuk.
Kuź podkreślił, że warto zwrócić uwagę na to, co dzieje się np. w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech. – W obu tych krajach widzimy wzbierające nastroje polityczne, które są napędzane tym, że kurczy się klasa średnia. Nie sądzę więc, że sprawa nielegalnego unikania podatków rozejdzie się po kościach – zaznaczył.
PiS a TK
Semeniuk, pytany o wizytę sekretarza generalnego Rady Europy w Polsce, stwierdził, że rządzący Polską nie cofną się ws. Trybunału Konstytucyjnego. – Jarosławowi Kaczyńskiemu opłaca się mieć ten Trybunał w stanie kompletnego zawieszenia. Takich wizyt będzie pewnie więcej, ale nie sądzę, że posunie to sprawę do przodu – podkreślił.
Kuź mówił, że takie partie, jak PO czy .Nowoczesna szybko zdały sobie sprawę, że walka z rządem przy zaangażowaniu sił zewnętrznych daje odwrotny skutek. – To samo zauważyli również politycy europejscy, stwierdzając, że trzeba zagrać jednak inaczej. Nie uważam też, że Kaczyński prowadzi ws. Trybunału jedynie działania pozorowane – oświadczył politolog.