Kurtyka: Tusk broni się jak rasowy urzędnik, który rozmydla odpowiedzialność
Gościem Marcina Bąka w programie Telewizji Republika ,,W punkt\'\' był Paweł Kurtyka - ,, Trudno uznać zeznania Donalda Tuska za wiarygodne, w związku z tym trzeba zadawać pytania tak, żeby dowieść, że pojawiły się tam elementy nieprawdziwe, za co jest oczywiście odpowiedzialność karna\'\' - powiedział w programie.
– Czy ma pan odczucie pewnego zawodu po dzisiejszej wizycie byłego premiera? Znaki zapytania, które kończą każde z pytań właściwie pozostały. Odpowiedzi typu ,,nie wiem'' niczego nie wyjaśniły.
– Trudno oczekiwać, żeby Donald Tusk współpracował w tym śledztwie. Z tego względu broni się w taki sposób, w jaki broni się rasowy urzędnik który rozmydla odpowiedzialność. W jakiś sposób próbuje się odwołać do jakiegoś podziału ról, że to nie on za to odpowiadał. Jakbyśmy się dopytali, to by się okazało, że to grupa 15 osób, z czego każdy zajmował się jakimś wycinkiem sprawy, w związku z tym nie odpowiada nikt. To jest taka praktyka urzędowa i dzisiaj z tym się spotykamy.
– Oczywiście, że on jako prezes Rady Ministrów na pewno miał wiedzę o poczynaniach ministra Arabskiego. Można by ewentualnie założyć, że tej wiedzy nie miał, gdyby Arabski nie pochodził z otoczenia Donalda Tuska.
– Trudno uznać te zeznania za wiarygodne, w związku z tym trzeba zadawać pytania tak, żeby dowieść, że pojawiły się tam elementy nieprawdziwe, za co jest oczywiście odpowiedzialność karna.
Świadek nie może kłamać, ale może mówić, że nie pamięta.
– To jest ta gra. Czy odczuwam zawód? Nie jestem ani zawiedziony, ani zaskoczony. Po prostu tego się można było spodziewać. Ewentualny zawód może być w tym, że urzędy polskiego państwa, które jednak te sprawę w czasach aktualnego rządu powinny wziąć na pierwsze miejsce i punkt honoru, żeby ją wyjaśnić, z jakiegoś powodu nie udostępniają tego materiału dowodowego, żeby opinia publiczna się dowiedziała .
– Donald Tusk może zeznać, że jego intencją nie była wspólna wizyta, ale trudno uznać za prawdziwą tezę, jaka była intencja Lecha Kaczyńskiego, bo akurat ta dokumentacja istnieje. Były kilkukrotnie te wypowiedzi w mediach przytaczane.
– Wiemy, że prezydent, jego otoczenie chcieli nawiązać współpracę, chociażby terminy. Są na to dokumenty.
Natomiast, ponieważ proces toczy się w sprawie Tomasza Arabskiego, który był głównym odpowiedzialnym i do niego te informacje docierać powinny, a jeżeli nie dotarły, to ten kto sprawił, ze nie dotarły, też ponosi odpowiedzialność.