– Gdyby nie było Telewizja Republika, to główne media pewnie w ogóle nie zauważyłyby nowych taśm. Do wyborów zostało trzy dni, więc może coś już tam jednak pęka – ocenił na naszej antenie Jacek Kurski. Polityk dodał, że po opublikowaniu nagrań przez "Zadanie Specjalne" powoli przestaje wierzyć w wersję o naturalnej śmierci Jana Kulczyka.
Kurski ocenił, że fakt, iż główne media potrzebowały 25 godzin, aby poinformować o nowych taśmach świadczy o głębokiej patologii. – Gdyby to były jakiekolwiek nagrania dyskredytujące Kaczyńskiego czy Macierewicza, byłyby od rana maglowane przez telewizję publiczną i stacje prywatne. Teraz mamy do czynienia ze zmową milczenia. To pokazuje, jak wiele jest w Polsce do zrobienia. Nasza demokracja jest zepsuta do szpiku kości – powiedział.
Polityk stwierdził, że o ile pierwsza kadencja premiera Tuska i PO była nacechowana pewną nieostrożnością i pozorami, o tyle po kolejnych wyborach "popuszczono wszelkie hamulce". – Uznali, że pomimo tego, iż chachmęcili, kradli, robili przekręty - tylko że dyskretnie, a potem i tak wygrali wybory, to oznacza - hulaj dusza piekła nie ma, można wszystko – oświadczył.
– O ile Tusk na początku był niezwykle ostrożny i chciał się trzymać z daleka od biznesu, to jednak przełom i siłą tego nagrania polega na tym, że w tle pojawia się jego bardzo silna autoryzacja dla tego dealu (sprzedaż spółki Ciech -red.), który polegał na zaniżonej wycenie i ordynarnym wykradzeniu ze skarbu państwa kilku milionów złotych – dodał Kurski.
"Jeden miał władzę, drugi pieniądze"
Pytany o to, jakie relacje mogły łączyć najbogatszego Polaka z byłem premierem, który na nagraniu nazywany jest "kierownikiem", Kurski powiedział, że z ostrożności procesowej nie może formować insynuacji. – Możemy domniemywać czym mogli się wymienić. Jeden miał władzę polityczną, drugi pieniądze. Tutaj jest jednak mowa o papierku lakmusowym. Kulczyk w latach 90' uczestniczył w wielkich prywatyzacjach, ale potem sparzyła go sprawa komisji orlenowskiej i wypadł z łask. Ciech miał być testem i sygnałem na to, czy może już wrócić – ocenił.
– To, że Kulczyk był najbogatszym Polakiem jest skandalem, bo nagrania pokazują, że wzbogacił się dzięki patologii. W posiadanie swojego majątku wszedł przy pomocy korumpowania polityków, papierka lakmusowego jakim był Ciech, przy pomocy "kierownika" i przy pomocy polityków, których do załatwiania swoich interesów biznesowych wysyłał niczym kelnerów. To pokazuje, jak polski majątek, który krwawicą naszych Rodaków został zdobyty, a potem przekazany w ręce wąskiej grupy oligarchów – mówił Kurski.
"Nagranie Tusk-Kulczyk może być bombą"
Polityk podkreślił, że po tym jak Telewizja Republika opublikowała nowe fragmenty rozmów, przestaje wierzyć w naturalną śmierć najbogatszego Polaka. – Bardzo wysoce prawdopodobne staje się, że wielu ludziom było na rękę ostateczne zamilknięcie Jana Kulczyka, który przycisnięty przez normalne organa wymiary sprawiedliwości wolnej Polski i uczciwego państwa, byłby być może za bardzo gadatliwy i wylewny na temat kto, u kogo i za ile prywatyzował i załatwiał – powiedział Kurski.
Dodał, że jeżeli istnieje nagranie Kulczyk-Tusk, to może być "mega bombą". – Ktoś może mieć haki na przewodniczącego Rady Europejskiej i to jest niedopuszczalne – stwierdził Kurski, dodając, że jego zdaniem Tusk jest "chłopcem na posyłki i sekretarką Angeli Merkel".