– Czy to jest normalne, żeby prezydent Polski wciskał nam kit, że on nie wie czy czytał raport, który jest na jego temat? – pytał Jacek Kurski. W ten sposób polityk odniósł się do zeznań Bronisława Komorowskiego w procesie dot. afery marszałkowej.
W ubiegłym tygodniu w Pałacu Prezydenckim odbyła się rozprawa w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i b. oficera WSI płk. Aleksandra L. Zeznawał w niej Bronisław Komorowski. – Oświadczam, że wszystkie moje kontakty z WSI miały charakter formalny wynikający z "przełożeństwa" nad nimi – mówił Komorowski. Na większość pytań odpowiadał jednak: "nie wiem", "nie pamiętam". Taka właśnie odpowiedz padła również na pytanie, czy prezydent zapoznał się z aneksem do raportu o WSI. Przyznał, że nie pamięta, jednak zapewnił: "Jeśli go poznałem, to w zgodzie z przepisami prawa". CZYTAJ WIĘCEJ
– Czy to jest normalne, żeby prezydent Polski wciskał nam kit, że on nie wie czy czytał raport, który jest na jego temat? – pytał Jacek Kurski w "Kropce nad i".
Polityk ocenił zachowanie Komorowskiego jako skandal. – Czy człowiek, który ma taką utratę władz umysłowych może być prezydentem 38-milionowego kraju? – pytał. – Czy może być prezydentem kraju człowiek, którego władze umysłowe nie upoważniają do prowadzenia roweru? Ktoś, kto ma takie zaniki pamięci nie powinien prowadzić roweru czy kiosku z cebulą – mówił.
Kurski przypomniał, że prezydentem naszego kraju jest człowiek, który złamał dyscyplinę klubową głosując przeciwko rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych. – Musiał kierować się jakimiś motywami. Czy mediów nie interesuje dlaczego? – pytał polityk.
Były polityk PiS zauważył, że dwie najważniejsze osoby w państwie są uwikłane w niejasne sprawy, podczas gdy media zajmują się zupełnie nieistotnymi zagadnieniami. – A pani o sałatce, o Radiu Maryja, o duperelach – mówił do Moniki Olejnik. – Mamy kryzys z numerem jeden i numerem dwa w państwie – ocenił