Baron PSL marszałek Adam Struzik nie przestaje zadziwiać. Co tym razem? Otóż okazało się, że Struzik unieważnił przetarg na zakup ośmiu limuzyn dla urzędników za 642 tys. zł, aby... po innym przetargu pożyczyć osiem limuzyn na okres 36 miesięcy za ok. 930 tys. zł. – O co w tym chodzi? Gdzie sens i logika? Gdzie troska o publiczne pieniądze? – pyta w rozmowie z „Codzienną” Artur Czapliński, radny sejmiku mazowieckiego z PiS.
Marszałek Adam Struzik manewr z nowymi samochodami powtarza po każdych zwycięskich wyborach. Gdy tylko opada wyborczy kurz bitewny, na stronach Urzędu Marszałkowskiego pojawia się ogłoszenie o przetargu na zakup nowych samochodów.
Nie inaczej było w tym roku. W marcu Urząd Marszałkowski wziął się za kupowanie aut dla urzędników. Jak wynika z Biuletynu Informacji Publicznej rozpisano przetarg na zakup ośmiu nowych samochodów. Trudno jednak nie zauważyć, że na to postępowanie zabezpieczono stosunkowo niewielkie środki – 500 tys. zł. Daje to kwotę 62,5 tys. zł na samochód. To daje niewielkie pole manewru, tym bardziej że urząd chciał, aby samochody były w wersji kombi. Mimo to do udziału w przetargu zgłosiła się jedna firma, która zaoferowała sprzedaż aut za kwotę 642 tys. zł. Przetarg jednak został unieważniony, bo jak się wydaje, wartość oferty przekroczyła zakładaną kwotę pół miliona zł. W tym miesiącu jednak UM postanowił zrobić drugi przetarg, tym razem na wynajem aut. Taka formuła jest już sama w sobie zaskakująca. Urząd chce bowiem auta tylko na 36 miesięcy. W specyfikacji znalazł się jeden wyjątkowy samochód, który ma mieć dwulitrowy silnik o mocy 180 KM, jasną tapicerkę, podgrzewane fotele i napęd 4/4. Pozostałe siedem samochodów mogło mieć skromniejsze wyposażenie. Jako najkorzystniejszą wybrano ofertę nr 1 złożoną przez wykonawcę: Dolcar Sp. z o.o. Sp.k. z siedzibą w Warszawie.
Czytaj więcej w dzisiejszej "Codziennej".