Szymon Hołownia postanowił wytłumaczyć się ze skandalicznego klipu wyborczego, w którym pojawiła się brzoza i papierowy samolocik. Spot zniknął z internetu, a kandydat na prezydenta przekonuje, że „nie zwrócił uwagi”, co pokazywane jest w materiale.
– Nie zwróciłem uwagi na to, czy w tle mojej narracji pokazywana jest brzoza, czy inne drzewo, nie zauważyłem nieszczęsnego papierowego samolotu- napisał Hołownia na Twitterze.
Dziennikarz postanowił „przeprosić” za zaistniałą sytuację.
– Dlatego dziś mówię po prostu: przepraszam. Spot, który wczoraj opublikował mój sztab, wzbudził kontrowersje- podkreślił.
– Nagrywając do niego w koszmarnym przedstartowym zabieganiu tekst lektorski, w ogóle nie dostrzegłem w nim aluzji do Smoleńska- tłumaczył kandydat na prezydenta RP. Jak dodał, sam nie dostrzegł w swoim klipie żadnych aluzji do katastrofy smoleńskiej.
– Nie zwróciłem uwagi na to, czy w tle mojej narracji pokazywana jest brzoza, czy inne drzewo, nie zauważyłem nieszczęsnego papierowego samolotu - mi ów film opowiadał zupełnie inną historię. Są jednak tacy, którzy takie aluzje dostrzegli, poruszyło ich to- ocenił.
Następnie stwierdził, że zawsze „oburzało go do głębi, brzydziło wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej do celów politycznych i dzielenie ludzi” oraz „teorie spiskowe” i „partyjne marsze”, bo w Smoleńsku zginęło także wielu jego znajomych. Hołownia zapowiedział na końcu, że wycofuje film ze swoich kampanijnych materiałów.
Cóż, pytanie czy tak samo, jak walka o godne upamiętnienie ofiar tragedii, gdy inni mówili, że trzeba zapomnieć i żyć dalej, Szymona Hołownię oburzały też żarciki Macieja Stuhra i jemu podobnych.
— Szymon Hołownia Oficjalny (@szymon_holownia) February 6, 2020