Kukiz po premierze "Smoleńska": Nie było pieniędzy na film, ale na pewno coś w nim jest
Paweł Kukiz podzielił się swoimi wrażeniami na antenie radia RMF FM, po premierze filmu „Smoleńsk”
Przewodniczący ruchu Kukiz'15 stwierdził, że nie będzie to film kasowy, ze względu na niepopularność tematu filmu, oraz w sposobie podejścia do niego przez niektóre środowiska: - To zależy w jaki sposób do tego filmu się podchodzi - czy z perspektywy artysty, czy z perspektywy historycznej – przytoczył Kukiz.
Polityk i muzyk, nie był zachwycony z gry aktorów drugoplanowych, podobała mu się natomiast kreacja aktorska Lecha Łotockiego, który obsadzony był w roli prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przypadła mu do gustu także rola Jerzego Zelnika. - Bardzo podobała mi się rola aktora, który grał prezydenta Kaczyńskiego – powiedział polityk.
W oczywisty dla siebie sposób skomentował dzieło Antoniego Krauze, stwierdzając, że nie jest to dla niego film ujmujący, ze względów artystycznych. Film ma jednak znaczenie ze względu na pokazanie prawdy przeciw obłudzie, która narosła wobec historii związanej z wydarzeniami z katastrofą smoleńską. - Nie powiedziałbym, że był to propagandowy, to raczej odreagowanie na wcześniejsze zakłamania – stwierdził polityk.
W wywiadzie Kukiz odniósł się również do pomysłu delegalizacji ONR-u. Na pytanie, ze stwierdzeniem, że posiada w swoim ugrupowaniu narodowców odparł, że ma u siebie ludzi, którzy nawiązują do myśli Romana Dmowskiego, jednak nie do falangi. - Ja w tym Sejmie widzę znacznie większe demony niż endecja - tak się ta moja grupa w klubie Kukiz’15 nazywa. Grupa endeków - ludzi, którzy nawiązują do myśli Romana Dmowskiego – kontynuował.
Jeśli chodzi o kwestię ONR-u, polityk stwierdził - Jeżeli zostanie zdelegalizowany ONR, to w pierwszej kolejności powinna być zdelegalizowana Partia Razem, która odwołuje się do ideologii komunistycznej, bandyty Che Guevary - powiedział Kukiz.