Grzegorz Braun nie chciał stracić twarzy, chowając ją za maseczką. Nie po to pielęgnuje bujną brodę, przycina, by teraz musiał ją zasłaniać. Ale wczoraj twarz właśnie stracił, gdy marszałek Sejmu wyprosiła go z sali obrad.
Bo jak się nie boi o siebie, to niech pamięta o tych, którzy się boją. A z obradami może połączyć się online z innej sali. Poseł poszedł, ale nie wiadomo gdzie. Bo powiedział, że wkracza na drogę prawną.
I tu rodzi się pytanie, czy wobec tego wszystkie drogi w Sejmie – korytarza, zaułki i przejścia są drogami prawnymi, czy też zdarzają się ścieżki bezprawne?
To jedyny tak antymaseczkowy parlamentarzysta, bo nawet Janusz Korwin-Mikke apelował z trybuny o zniesienie przepisów o maseczkach mając jedną na twarzy. Argumentował, że wdychając własne CO2 posłowie obniżają swój poziom intelektualny.
No więc poseł Braun wdychał nieustannie czysty azot z tlenem. Wydaje się, że poszedł w drugą stronę i uległ hiperwentylacji. Stąd wczorajsza awantura.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?