- Ten incydent na kilometr śmierdzi ustawką – stwierdził znany publicysta i komentator polityczny. Gość porannej rozmowy w Telewizji Republika uznał, że cała ta sprawa bardzo przypomina ordynarne ekscesy na Krakowskim Przedmieściu, do których dochodziło tuż po katastrofie smoleńskiej.
- Sprawa z ambasadorem jest bardzo podobna do tych wydarzeń, które działy się wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu.
Prowokatorzy – jak się później okazało z dziwnych środowisk – sprawili, że wielu ludzi dało się wkręcić. Za incydentem z oblaniem farbą stoi fundacja Kramka i Kozłowskiej. Na kilometr śmierdzi to ustawką. Nie byli to spontaniczni Ukraińcy, ale specjalnie podstawieni ludzie – mówił Rafał Ziemkiewicz w Republice.
- Trzeba było wokół cmentarza postawić płotek, napisać, że zepsuła się kanalizacja i nie dopuścić ambasadora – dodał publicysta. - Sprawy by nie było. A tak co możemy teraz zrobić? Wyrzucić tego ambasadora, ale to nic nie da, bo przyjdzie nowy. Możemy zerwać całkowicie stosunki dyplomatyczne z Rosją, ale nikt przecież tego nie zrobi. Sprawa się zdarzyła i za chwilę przykryta zostanie inną – wyjaśnił.
Cała rozmowa w oknie poniżej. Polecamy!