OPINIE | Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej – powiedział kiedyś Święty Jan Paweł II. A ja, w myśl słów polskiego Papieża, pytam dziś: kiedy Polska przestanie być częścią tej cywilizacji? Kiedy przestanie obowiązywać prawo, które pozwala lekarzom zabawiać się w Boga, decydującego o życiu i śmierci? Kiedy zabijanie chorych i bezbronnych dzieci przestanie być legalne?
„Miarą cywilizacji – miarą uniwersalną, ponadczasową, obejmującą wszystkie kultury – jest jej stosunek do życia. Cywilizacja, która odrzuca bezbronnych, zasługuje na miano barbarzyńskiej. Choćby nawet miała wielkie osiągnięcia gospodarcze, techniczne, artystyczne oraz naukowe” – mówił 4 czerwca 1997 roku w Kaliszu Jan Paweł II.
Papież stwierdził wówczas, że naród który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości. Przyznał, że nie było łatwo powiedzieć mu to z myślą o swoim narodzie, bo pragnie dla niego wspaniałej przyszłości. Apelował o gorliwą walkę z cywilizacją śmierci.
O tym, jak bardzo - mimo upływu lat - dotyczą nas słowa Papieża przekonaliśmy się dziś rano, kiedy dotarły do nas tragiczne informacje ze Szpitala im. (o zgrozo!) Świętej Rodziny. A przecież podobne sytuacje mają miejsce każdego dnia. Gdzieś w szpitalnym zaciszu zbiera się konsylium lekarskie, które wydaje wyrok śmierci i zabija kolejne dzieci. Dlaczego muszą umierać? Bo przepisy polskiego prawa dopuszczają pozbawienie życia dziecka u którego stwierdzono np. prawdopodobieństwo zespołu Downa. Oznacza to fakt tak samo prosty jak i tragiczny: że zabicie chorego dziecka jest w Polsce legalne.
Dziś usłyszeliśmy historię konkretnego dziecka, którego krzyk przez godzinę przeszywał szpitalny korytarz. Krzyk stawał się coraz cichszy i cichszy, aż w końcu ustał. Na zawsze. Ta tragedia pokazała do czego prowadzi szerząca się znieczulica i złe prawo, które z ludzi powołanych do tego, aby ratowali życie, czyni tych, którzy go pozbawiają. Dowiedzieliśmy się, że lekarz, któremu przyzwolono na zabijanie nienarodzonego dziecka może posunąć się dalej, może nie udzielić mu pomocy, kiedy przeżyje i patrzeć jak kona w męczarniach.
Tzw. kompromis adopcyjny trwa w Polsce od 1993 roku. Nie zmieniły go żadne rządy, bez względu na to czy uważały się za prawicowe, lewicowe czy liberalne. Obecna władza stroni od dyskusji na tematy światopoglądowe. Czy to obawa przed kolejnymi atakami środowisk lewicowych powoduje powściągliwość strony rządowej? Czy naprawdę o życiu tysięcy dzieci musi decydować szantaż chorych w pojmowaniu swojej wolności feministek?
O usłyszanej rano historii nie mogę przestać myśleć. Wciąż słyszę w myślach krzyk tego małego aniołka błagającego o życie. Czy słyszą go rządzący?