W dzisiejszym „Koniec Systemu” Dorota Kania starała się odpowiedzieć na pytania – kto boi się Żołnierzy Wyklętych? Dlaczego do dziś są tak liczne protesty związane z upamiętnieniem konkretnych postaci? Dlaczego „Inka”, dlaczego „Bury”, budzą tyle emocji?
Jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci jest Danuta Siedzikówna ps. „Inka” sanitariuszka i łączniczka V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. 27 sierpnia 2016 r. w rocznicę zamordowania „Inki” i „Zagończyka” odbył się uroczysty pogrzeb w Gdańsku, który był jednocześnie narodową manifestacją pamięci. Jej wyrazem są również powstające w wielu miastach pomniki „Inki”. Jeden z pomników powstanie w Gruszkach koło Guszczewiny, gdzie urodziła się Danuta Siedziakówna.
– Moim wyzwaniem, moim obowiązkiem było odtworzenie pamięci w miejscu, gdzie ta dziewczyna się urodziła. Nie wyobrażałem sobie tego, że mógłbym tego nie upamiętnić tablicą czy pomnikiem, ta dziewczyna urodziła się tutaj, była związana z Puszczą Białowieska, jej ojciec był leśniczym, urodziła się 800 metrów od nadleśnictwa, gdzie do dzisiaj nie ma żadnego śladu upamiętniającego tą postać. Uroczystości odsłonięcia planujemy na przełomie maja i czerwca – powiedział Andrzej Józef Nowak, Dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
"To gloryfikacja człowieka, który jest skompromitowany"
W Podlaskiej Nalewce patronem jednych z głównych ulic jest Aleksander Wołkowycki, działacz komunistyczny zastrzelony za kolaborację przez żołnierzy V Wileńskiej Brygady.
– To jest hańba dla Nalewki, dla społeczności. To gloryfikacja człowieka, który jest skompromitowany, który pracował na rzecz Niemiec nazistowskich, na rzecz bolszewików. Nawet matka „Inki” została wydana przez niego w ręce gestapo. To porażka tego regionu, natomiast myślę, że część osób dorosła do tego, że tę dziewczynę należy upamiętniać – dodał Andrzej Józef Nowak.
– Przywracanie pamięci o Żołnierzach Wyklętych rozpoczęło środowisko Ligi Republikańskiej. Pierwsza wystawa „Żołnierze Wyklęci, antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.” została zaprezentowana w grudniu 1993 r. na Uniwersytecie Warszawskich, później została powtórzona w Domu Polonii, odwiedziła kilkadziesiąt miejsce w Polsce. Później pan Jerzy Ślaski w książce wydanej w 1995 r. również użył w tytule nazwy „Żołnierze Wyklęci”, nawiązując do naszej wystawy i tak suma różnych działań spowodowała, że do dzisiaj używamy tego terminu na określenie zrywu niepodległościowego naszych rodaków z roku 1944 r. i później, kiedy podnieśli broń przeciwko okupacji komunistycznej – zauważył Grzegorz Wąsowski, prezes fundacji „Pamiętamy”.