Gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w wieczornej rozmowie Telewizji Republika był ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel ks. Jerzego Popiełuszki. – Był świadomy, że ówczesna władza państwowa zamierza go fizycznie usunąć. Gdy odprawiał swoją ostatnią mszę świętą wiedział, że gdy wróci do Warszawy, będzie miał zakaz posługi słowa. Zdecydowany jednak był i iść drogą, którą wyznaczał mu Pan Jezus – mówił o ostatnich dniach życia ks. Popiełuszki.
Prezydent Andrzej Duda złożył wieniec przed Krzyżem Pomnikiem ks. Jerzego Popiełuszki przy tamie wiślanej we Włocławku. Głowa państwa wzięła udział w mszy świętej w ramach obchodów 34. rocznicy męczeńskiej śmierci błogosławionego kapelana Solidarności. W studiu Telewizji Republika zjawił się ks. Stanisław Małkowski, który od razu podał w wątpliwość ustalenia z procesu toruńskiego.
– Sprawa jest głęboko zakłamana. Nie ma woli wyjaśnienia zamordowania ks. Jerzego ani przez władze kościelną, ani państwową. To nie tylko wersje. Mamy do czynienia z niepodważalnymi faktami. Ks. Jerzy nie został zamęczony w dwie godziny. Druga ekipa torturowała go przez kilka dni po czym dokonała mordu 25 października. Droga męczeńska ks. Jerzego trwała znacznie dłużej, niż oficjalnie przyjęto – rozpoczął duchowny, nie pozostawiając złudzeń wobec lansowanej od lat teorii.
Kto stał za zbrodnią?
– Oto jest pytanie. Prokurator Andrzej Witkowski dotarł do niektórych członków drugiej ekipy, która dokonała mordu. Całkowicie zakwestionował ustalenia procesu toruńskiego – mówił. – Prokurator wykonał olbrzymią pracę. Z niej skorzystał później Wojciech Sumliński, który wydał książkę pt. "Kto naprawdę go zabił?" – wskazał na pozycję dziennikarza śledczego.
– Nie od razu dotarła do mnie wiedza dot. okoliczności i motywów zamordowania ks. Jerzego. Warto przekonać ludzi, że prawda jest warunkiem wolności. Żyjemy w częściowym zniewoleniu. W wielu innych ważnych sprawach również dochodzi do zatajania. Małych złodziejaszków zawsze się karze, jednak grube ryby nie doczekują sprawiedliwości – mówił, przekładając dramat ks. Jerzego na obecną sytuację w kraju.
Ostatnie spotkanie
– Miało to miejsce na plebanii ks. Jerzego. Przeczuwał to co nadchodzi. Był świadomy, że ówczesna władza państwowa zamierza go fizycznie usunąć. Gdy odprawiał swoją ostatnią mszę świętą wiedział, że gdy wróci do Warszawy, będzie miał zakaz posługi słowa. Zdecydowany jednak był i iść drogą, którą wyznaczał mu Pan Jezus. Uznano męczeństwo ks. Jerzego jako męczeństwo za wiarę, a nie za wybory polityczne, słuszne skądinąd – wspominał.
– Gdy chodzi o przedstawiciela władzy kościelnej medialnej, miałem okazję rozmawiać z ojcem Tadeuszem Rydzykiem w cztery oczy. Prosiłem go żeby w programie Telewizji Trwam i w audycjach radia Maryja znalazły się trzy tematy: morderstwo ks. Jerzego Popiełuszki i próba wyjaśnienia okoliczności, krucjata różańcowa za ojczyznę oraz intronizacja Pana Jezusa na króla Polski – wymienił swoje propozycje. Wskazał jednak, że ojciec Rydzyk odmówił, argumentując, że "gdyby zajął się takimi tematami na łamach ww. mediów, te szybko by upadły". – Nie miałem śmiałości zapytać: "dlaczego?", ale sama reakcja dała mi wiele do myślenia – kontynuował.
Ks. Popiełuszko został porwany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Górsku, gdy wracał z Bydgoszczy do Warszawy. Dalej ostatnia droga kapłana wiodła przez Toruń, gdzie podjął próbę ucieczki z rąk oprawców. Następnie porywacze zawieźli go do Włocławka, gdzie zmaltretowanego zrzucili z tamy do Wisły.
Kapelan "Solidarności" został ogłoszony błogosławionym 6 czerwca 2010 r. podczas mszy na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Duchowny w tym roku skończyłby 71 lat.