— Zarzuty opozycji są nadzwyczajnie niesprawiedliwe. Wydawałoby się, że zależy nam na jednym celu — mówiła posłanka Prawa i Sprawiedliwości na antenie Telewizji Republika. Gościem Marcina Bąka w „Wolnych głosach wieczorem” była przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu Elżbieta Kruk.
DEKONCENTRACJA VS. REPOLONIZACJA
– Dekoncentracja mediów to lepsze słowo niż repolonizacja mediów. Trzeba przeprowadzić działania anty-monopolowe, czyli udomowić media, oddać je Polakom, bo do naszych obywateli powinny należeć – tłumaczyła ekspertka w rozmowie z Marcinem Bąkiem.
– To jeden z ważniejszych aspektów mediów. Prawie 80 proc. na rynku mediów papierowych i 90 proc. na rynku gazet regionalnych, z czego większość należy do narodu niemieckiego. To sytuacja nieporównywalna do sytuacji innych krajów Unii Europejskiej. To niewątpliwie sytuacja, do której nie dopuściłyby państwa starej UE, a my chcemy, aby rynek wyglądał tak jak w Niemczech czy we Francji, gdzie znaczna większość kapitału należy do tych krajów – mówiła dalej Elżbieta Kruk.
JEDEN CEL?
Jak zaznaczyła posłanka Prawa i Sprawiedliwości, "zarzuty opozycji są nadzwyczajnie niesprawiedliwe. Wydawałoby się, że zależy nam na jednym celu — z pozoru — ale różnym dojściu do tego celu".
– Tymczasem opozycja mówi o zamachu na wolne media, co jest oszustwem. Mieliśmy wiele zdarzeń, które powinny uświadomić Polakom czyj interes reprezentują owe media. To nie jest interes naszych obywateli i to widać gołym okiem. Mówię tu choćby o instrukcjach płynących z Niemiec do polskich dziennikarzy. To niebezpieczna sytuacja dla funkcjonowania państwa i bardzo dziwię się, że nie mówimy tu jednym głosem – zaznaczyła przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu.
MONOPOL A OPINIA PUBLICZNA
– Monopol na niektórych rynkach utrudnia debatę publiczną. Wiadomo, że podmioty te będą broniły swojego interesu, co oddziałuje na społeczeństwo, czyli sposób myślenia czy głosowanie w wyborach na korzyść państw zagranicznych. To oczywiste, ale zarazem trudne do wytłumaczenia. Chodzi o rozbicie monopolu, czyli próbę debaty – mówiła dalej posłanka.
"Badając kształt rynku papierowego, było dla mnie zaskoczeniem jak wielki odsetek tej prasy jest w rękach zagranicznych. To zmienia Polaków w konsumentów bezrefleksyjnych".
"KAPITAŁ NIE MA NARODOWOŚCI"
– Powiedzenie „kapitał nie ma narodowości” jest oczywiście błędne. Ma narodowość i powinien mieć narodowość kraju, w którym funkcjonuje. Obcy kapitał w danym państwie wyrządza wiele złego, co z pozoru powinno być zrozumiałe, ale w praktyce nie jest. Chcemy korzystać z wzorów państw, którym chcemy odebrać owy kapitał. Te państwa dbają o to, aby prasa np. niemiecka była faktycznie prasą niemiecką itd. To logiczne – tłumaczyła na antenie Telewizji Republika przewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu.