Pewnego razu Lońka trafił do kryminału. Kiedy minął termin po którym miał prawo ubiegać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie, skorzystał z tej możliwości. Przyszły jednak złe wieści. Do jego sprawy wyznaczony został sędzia penitencjarny, który niechętnie i rzadko udzielał warunkowego zwolnienia. W dodatku Lońka miał podczas odsiadki mnóstwo "kwitów" czyli kar dyscyplinarnych. Szanse były więc praktycznie zerowe.
Groźny sędzia powitał go nieprzyjaznym spojrzeniem. Spojrzał w akta.
-No tak. Po pijanemu się rowerem jeździło. A tyle wypadków jest
przez pijaków! No i zachowanie w zakładzie karnym budzi wiele
zastrzeżeń.
Potem spojrzał na miejsce zamieszkanie Lońki.
-O! Mieszka pan w Zubaczach. To pewnie zna pan Pulwę?
Pulwa przepływa przez sąsiednią wioskę Jancewicze, więc Lońka potwierdził, że zna tę uroczą rzeczkę. Zaczęli wspólnie wspominać cudowne łąki nad Pulwą, łowienie ryb i raków rękoma, bocianie gniazda w Jancewiczach. Surowy sędzia zmienił się w zupełnie innego, bardzo sentymentalnego człowieka. Musiał mieć duży sentyment do tej dziwnej rzeki, która ma źródła w okolicach Nurca, płynie na wschód a już za białoruską granicą zaczyna płynąć w kierunku południowym a następnie wpada do Bugu. Sentyment ten był na tyle mocny, że Lońka został warunkowo zwolniony. Kumple spod celi stwierdzili, że musi on mieć wielkie znajomości i dlatego mu się udało. Nie wiedzieli, że wystarczyło znać Pulwę.