Dwaj kresowi przedsiębiorcy założyli firmę, zajmującą się handlem z Białorusią a przede wszystkim, pośredniczącą w handlu pomiędzy Białorusią a Zachodem. Na teren ich firmy, zlokalizowanej pod białoruską granicą, prowadziły szerokie tory z Białorusi. Z zachodniej strony wychodziły tory o standardowej europejskiej szerokości, prowadzące do portu w Gdańsku. Był to początek wielkiego biznesu, który mógł zmienić realia gospodarcze regionu a pośrednio wpłynąć na polityczne losy Białorusi jak i Polski. Białoruś mogła się dzięki temu uniezależnić od Rosji a mocniej związać z Polską i z Zachodem.
Kto zna najnowszą historię Polski, ten wie, że były to plany zbyt piękne by mogły się udać bez szerokiego wsparcia. To nie mogło się podobać Wielkiemu Bratu i było pewne, że użyje on wszystkich swoich wpływów w Polsce a zwłaszcza na Podlasiu, by projekt ten storpedować. Mirosław Cieluszecki miał tego świadomość i dlatego wziął do spółki Marka Karpia, z którym, próbowali budować polityczną osłonę swojej działalności. Zjednali sobie wielu polityków, ale okazało się to niewystarczające i stanęli w obliczu "kopania się z koniem". Wielki Brat szybko rozpoczął kontruderzenie przeciwko biznesowi, zagrażającemu jego interesom geopolitycznym. Marek Karp wkrótce zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Mirosław Cieluszecki dostał się w szpony podlaskiego "wymiaru sprawiedliwości". Na początku standardowo został oskarżony o przestępstwo skarbowe. Został skazany za ukrycie części swojego dochodu. Kara była dokuczliwa, ale firmy nie zrujnowała.
W związku z tym postanowiono uderzyć ponownie, tym razem dokładnie z odwrotnej strony. M. Cieluszecki został skazany po raz drugi, tym razem za spowodowanie straty swojej spółki. Wyrok całkowicie sprzeczny z pierwszym ale nawet nie zachowano pozorów i nie uchylono pierwszego wyroku za przestępstwo podatkowe. Ta druga sprawa przeciwko Mirkowi Cieluszeckiemu toczyła się kilkanaście lat i doprowadzono w ten sposób do zniszczenia firmy i w jakimś stopniu do zniszczenia człowieka. Przebieg postępowania urągał podstawowym zasadom prowadzenia procesu karnego w krajach cywilizowanych. Zaginęły, zabezpieczone dowody jak komputer i serwer, które mogły zaświadczyć o niewinności Mirka. Opinię wydawał biegły, który nie miał do tego uprawnień. Nawet pozorów nie zachowano, jakby ktoś celowo chciał pokazać "kto tu rządzi". W tym sensie nasze wewnętrzne Kresy faktycznie przypominają Dzikie Pola ...
Dziś nad Mirkiem ciąży wyrok 3 lat więzienia i ogromne koszty do zapłacenia, choć i tak zrobiono już z niego bankruta. Obecnie prowadzone są dwa postępowania - jedno w kierunku uniewinnienia a drugie w kierunku ułaskawienia. Prowadzone są bez pośpiechu, bo, jak powiadał Szwejk, "kto by się tam przejmował jakimś niewinnym człowiekiem". W sumie "wymiar sprawiedliwości" PRL-IIIRP zniszczył wielu niewinnych ludzi, jednak w tym przypadku sponiewierał człowieka, który chciał i mógł przyczynić się do wielkości Rzeczypospolitej.
Informujemy, że artykuł ma charakter autorski i odzwierciedla osobiste poglądy autora.
Redakcja