"Kresy Wewnętrzne": Wschodnia Zawiść
Udało mi się wywołać u wielu osób, zachwyt naszymi wewnętrznymi Kresami i jestem z tego bardzo zadowolony. Nie chcę jednak ukazywać przesadnie wyidealizowanego obrazu tych terenów. Chcę ukazać obraz prawdziwy, ze wszystkimi blaskami i cieniami.
Największym cieniem jest dla mnie tutejsza ludzka zawiść. Nie chcę jednak, by ktokolwiek patrzył na całość z tej właśnie perspektywy. Dlatego proszę wszystkich, którzy po raz pierwszy trafili na mój poniedziałkowy kresowy felieton, by najpierw przeczytali choć kilka moich wcześniejszych felietonów.
Zawiść, często zupełnie "bezinteresowna" jest plagą całej Polski, jednak im dalej na wschód, tym bardziej jest to widoczne. Tutejszych ludzi boli każdy sukces sąsiada. Z jednej strony ludzie są życzliwi i chętni do pomocy w różnych nieszczęściach. Chętnie pomogą się podnieść leżącemu i podzielą się chlebem z głodnym. Jednak, gdy widzą, że ktoś z sąsiadów odnosi sukces, to raczej podstawili by nogę i rzucali kłody.
Niektórzy próbują tłumaczyć to racjonalnie, że ludzie przeważnie traktują życie jako "grę o sumie zerowej" więc jeśli ktoś zyskuje to ktoś musiał stracić. Poza tym tu zawsze panowała raczej bieda, więc sukces kogokolwiek był zawsze podejrzany. Ja jednak nie szukałbym racjonalnych uzasadnień. Zawiść jest jednym z grzechów głównych, chorobą duszy, jak nazywali grzechy główne wschodniochrześcijańscy teologowie. Człowiek zazdrości drugiemu
wszelkiego sukcesu, ponieważ ma chorą duszę, jest opętany zawiścią.
Wszyscy ludzie są grzeszni, więc może nie należy się przejmować tym, że akurat, z grzechów głównych, tu na wschodzie Polski, dominuje zawiść? Problemem jest to, że ludzie nie widzą tego problemu a niekiedy grzech zawiści uważają za cnotę. Nawet swoje poczucie "sprawiedliwości" budują na zawiści - że nikomu nie powinno nic się udać lepiej niż mi! W dużej mierze żerował na tym komunizm, który został tu niestety przyjęty z entuzjazmem przez wielu
zawistników.