Krajewski: Nie można dopuszczać do przemocy na ulicach stolicy. Brak potępienia = przyzwolenie
– Nazywajmy rzeczy po imieniu, agresywne zachowania świadczą o bezsilności i bezradności. Mamy opozycję, która nie jest w stanie zaproponować nic pożytecznego, więc dochodzi do takich starć i sytuacji. Politycy opozycji są pogubieni, ponieważ poparcie dla rządu Beaty Szydło nie słabnie i stąd agresja – zapewniał Jarosław Krajewski na antenie Telewizji Republika. Polityk Prawa i Sprawiedliwości był gościem Marcina Bąka w rozmowie "W punkt".
RACHOŃ POD OSTRZAŁEM
W czasie obchodów 87. miesięcznicy smoleńskiej nielegalni kontrmanifestanci spod znaku Obywateli RP i KOD po raz kolejny zachowali się w sposób skandaliczny. Zaatakowali wykonującego w tym czasie swoje dziennikarskie obowiązki Michała Rachonia – znanego z Telewizji Republika, a obecnie anteny TVP Info i tekstów pisanych do "Gazety Polskiej".
– Musimy odnotować kilka przykrych incydentów, jak choćby naruszenie nietykalności dziennikarza, który chce relacjonować to, co dzieje się w miejscu publicznym. Oprócz wzywania do nienawiści i wytykania palcami — jak mogliśmy zaobserwować — dochodzi do rękoczynów – mówił na antenie Telewizji Republika poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Jak dodał Jarosław Krajewski, wczorajsze wydarzenia "to nie kwestia wspólnoty i budowania pamięci tylko chęć politycznego odwetu osób inspirowanych przez polityków Platformy Obywatelskiej i środowisk pokrewnych".
– Ci politycy nie przebierają w słowach i używają zwrotów, które nie powinny paść w debacie publicznej. Te słowa są odbierane jako wzywanie do utrudniania choćby marszu pamięci w każdą miesięcznicę katastrofy smoleńskiej – mówił gość Marcina Bąka.
BRAK POTĘPIENIA = PRZYZWOLENIE
– Myślę, że sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia wczoraj, jest godna potępienia i dziwie się politykom PO, że nie chcą skrytykować zachowań, które obserwowaliśmy na ulicach Warszawy. Od polityków, którzy chcą debatować, oczekuje się stanowczych rekacji. Chodzi do dyskusję merytoryczną, a nie wzywanie do nienawiści i do rękoczynów. Nie potępianie takich działań jest jednocześnie przyzwoleniem na te działania – mówił Krajewski
Poseł PiS dodał, że "miesiąc temu mieliśmy próbę fizycznego blokowania legalnego zgromadzenia — co jest łamaniem prawa — teraz sytuacja uległa lekkiej zmianie".
– Nazywajmy rzeczy po imieniu, agresywne zachowania świadczą o bezsilności i bezradności. Mamy opozycję, która nie jest w stanie zaproponować nic pożytecznego, więc dochodzi do takich starć i sytuacji. Politycy opozycji są pogubieni, ponieważ poparcie dla rządu Beaty Szydło nie słabnie i stąd agresja – zapewniał gość Telewizji Republika.
POWSTRZYMAĆ NIEBEZPIECZEŃSTWO
– Chęć zakłócania legalnych wydarzeń będzie niestety powracać. Każdy obywatel ma prawo do legalnego zbierania się i wyrażania swoich poglądów. Jeśli PO będzie chciało zrobić swoją manifestację i ogłosić nowy program czy wyrazić opinię, a nawet sprzeciw na pewną sprawę — proszę bardzo. Ale mogą to zrobić w innym miejscu i innym terminie. Nie jako kontrę do zbiorowej modlitwy ludzi, którzy pamiętają co stało się 10 kwietnia 2010 roku i chcą modlitwy – komentował polityk.
– Nie można dopuszczać do przemocy na ulicach stolicy. To grozi niebezpiecznymi zachowaniami. My w Sejmie możemy się spierać i próbować wypracować wspólne stanowisko w danej sprawie, ale nie możemy dopuszczać, aby to przenosiło się na ulicę miast. Dlatego proszę opozycję o potępianie zachowań agresywnych, takich, do których dochodziło wczoraj na Krakowskim Przedmieściu – zakończył Krajewski.