Kosztowna podróż szefa policji. BMW do kasacji
BMW X5, którym jadąc na tereny powodziowe rozbił się szef policji nadinsp. Marek Boroń, nie miało AC. Policja od lat nie ubezpiecza swoich aut, bo się jej nie opłaca. Z samochodu wartego ponad 300 tysięcy złotych został więc bezwartościowy wrak.
Choć samochód kosztował kilkaset tysięcy złotych, zgodnie z funkcjonującą w policji od lat praktyką nie wykupiono dla niego ubezpieczenia AC, które w razie uszkodzeń mogłoby pokryć straty - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Jeżeli prokuratura uzna, że do wypadku doszło z winy kierowcy, to poniesie on odpowiedzialność finansową (w wysokości trzykrotnej pensji).
Ratunek w poduszkach
W sobotę, 14 września komendant główny policji nadinsp. Marek Boroń jechał wraz z kierowcą i jeszcze jedną osobą do Głuchołaz, które zmagały się z powodzią. Warunki drogowe były fatalne, padał rzęsisty deszcz i droga była śliska. Na autostradzie A1 w rejonie Szałszy (Śląsk) kierujący BMW X5 najechał na strugę wody, stracił panowanie i uderzył w bariery. Podróżujących przed poważniejszymi konsekwencjami uratowały poduszki powietrzne.
Dla rozwikłania sprawy konieczne jest teraz ustalenie prędkości z jaką poruszało się BMW, ale to sprawa biegłych z zakresu motoryzacji. O ile bowiem określenie stanu technicznego pojazdu nie będzie trudne i zakładamy, że auto szefa policji spełniało wszelkie wymagania, z prędkością jest już inna sprawa. Tu konieczna jest pomoc producenta samochodu (lub specjalistycznego serwisu), by sczytać dane z komputera w momencie zdarzenia. A widząc uszkodzenia poteżnego SUV-a trudno nie odnieść wrażenia, że ktoś "depnął" i to zdrowo. To jednak może potrwać, jest mowa nawet o dwóch miesiącach.
Ubezpieczenie nieuzasadnione
BMW X5 zostało kupione - według informacji Rzeczpospolitej - na przełomie 2021/2022 r. przez poprzedniego szefa KGP, gen. Szymczyka z myślą o długich podróżach.
Warte dziś ok. 350 tys. zł auto nadaje się tylko do kasacji. Nie miało ubezpieczenia AC, bo to norma od lat. Policja nie płaci autocasco ani za radiowozy, ani za drogie pojazdy szefostwa. Powód? "Ubezpieczenie pojazdów policji w zakresie AC jest ekonomicznie nieuzasadnione. Jego koszty w skali roku kilkukrotnie przewyższają koszty powstałych szkód" - tłumaczy Katarzyna Nowak, rzeczniczka KGP.
Co dalej?
Kilka rzeczy wydaje się obecnie pewnych. Do swojego BMW szef policji już nie wsiądzie, bo nie ma do czego. Pieniędzy od ubezpieczyciela nie dostanie, bo mu się nie należą. A przecież czymś musi jeździć, więc spodziewajmy się w wydatkach KGP kolejnej pozycji - nowe auto dla komendanta. Za czyje? Za nasze...
Źródło: Rzeczpospolita