– W tej chwili mamy do czynienia z sytuacją, w której Dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami nie prowadzi oświadczeń majątkowych, ma firmę na boku, a jego były zastępca sam sobie oddał kamienicę. Nawet, jeśli nie będziemy zaglądać w szczegóły sprawy, to widzimy, że coś jest nie tak, że to nie powinno tak wyglądać – powiedział przewodniczący Stowarzyszenia "Miasto jest Nasze" Jan Śpiewak, który odniósł się do wczorajszej kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego w warszawskim ratuszu.
Agenci CBA w warszawskim ratuszu badają m.in. kwestię reprywatyzacji warszawskich nieruchomości, a także oświadczeń majątkowych dyrektorów. Audyt wykazał, że w mieście od lat nie było takich kontroli. CZYTAJ WIĘCEJ
Zdaniem Śpiewaka, to zupełnie niezrozumiała sytuacja, że dyrektor, który zarabia więcej, niż premier i prezydent nie musi składać oświadczenia majątkowego. – Dowiedziałem się z CBA, że takich urzędników jest bardzo wielu. Połowa ze 130 w ogóle nie składa oświadczeń majątkowych – przyznał. – Jesteśmy stolicą europejskiego kraju, czy bananowej republiki? – pytał prezes stowarzyszenia. Dodał, że taka sytuacja jest "absolutnie niedopuszczalna w jakimkolwiek kraju, który chce uchodzić za demokratyczne państwo prawa”.
– Tę dziką reprywatyzację można by ukrócić i to znacznie. Nawet "Gazeta Wyborcza” nagłaśniała sprawę reprywatyzacji nieruchomości, a prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz udaje, że nic się nie dzieje – przekonywał.
W opinii Śpiewaka prezydent Warszawy miała przynajmniej osiem lat, by rozwiązać sprawę. – Ona rządzi Warszawą dziesięć lat i ponosi pełną odpowiedzialność za to, co się dzieje. Ręce mi opadają – dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
CBA sprawdza stołeczny ratusz. Hanna Gronkiewicz-Waltz: Widzę w tym rączkę Mariusza Kamińskiego
CBA w stołecznym Ratuszu. Krajewski: Ratusz jest przerażony, kiedy CBA dobrze wykonuje swoją pracę