Koniec uzależnienia od Rosji. Morawiecki: „Baltic Pipe ruszy jesienią”
Rząd często podkreśla, że proces uniezależniania Polski od rosyjskich surowców rozpoczął się na długo przed wojną. W związku z tym, kilka lat temu rozpoczęto prace nad budową gazociągu bałtyckiego - Baltic Pipe. Od jakiegoś czasu rządzący zapewniali, że rurociąg ruszy jeszcze w tym roku. - Gazociąg bałtycki Baltic Pipe zaplanowaliśmy do otwarcia jesienią tego roku, i jesienią ten gazociąg otworzymy zgodnie z planem, zgodnie z budżetem – powiedział w poniedziałek w Radiu Koszalin premier Mateusz Morawiecki. Zapewnił, że "jeszcze w tym roku popłynie do Polski norweski gaz".
"Prawdziwa wspólnota – a Polska musi być prawdziwą wspólnotą – musi polegać na pomocy, na wsparciu dla tych, którzy są w niedostatku, w niedoli, a tereny popegeerowskie właśnie dokładnie takie były" – mówił podczas audycji szef rządu odnosząc się do przyznania dofinansowań na inwestycje dla terenów popegeerowskich w ramach rządowego Programu Inwestycji Strategicznych.
Podkreślił, że bardzo ważne są inwestycje drogowe, które są także szansą "na przyciągnięcie przedsiębiorców" i możliwością stworzenia nowych miejsc pracy.
Jak ocenił szef rządu - "To są piękne ziemie, one mogą być atrakcyjne turystycznie, biznesowo, dla przedsiębiorców, tylko trzeba móc tutaj dojechać, muszą być cywilizowane warunki, stąd inwestycje (m.in.) w wodociągi (…) To wszystko jest czymś, co na pewno będziemy kontynuować".
Zapytany o to, czy działania podejmowane wobec osób, które mogą mieć problemy z ogrzewaniem zimą mają szansę być ukończone przed sezonem grzewczym, odpowiedział: "myślę, że tak".
"Wielu burmistrzów i wójtów, z którymi rozmawiałem, ma już zaplanowane inwestycje, zresztą nabór ich wniosków był rozłożony na kilka miesięcy, więc oni już uwzględniali czynnik inflacji w swoich kalkulacjach. A oprócz tego ich dopłata do realizacji tego projektu jest minimalna" – wskazał Morawiecki, przypominając, że wsparcie finansowane to środki z budżetu państwa.
Premier podkreślił również, że inwestycje będą też impulsem rozwojowym dla lokalnych biznesów, ponieważ "projekty rozłożone na kilka gmin i powiatów nie będą realizowane przez wielkie, międzynarodowe korporacje".
"A naszą ideą jest, żeby lokalny przedsiębiorca wzbogacił się na lokalnym rynku" – powiedział premier.
Mateusz Morawiecki pytany, czy nie ma obaw, że sytuacja ekonomiczna i geopolityczna spowoduje zatrzymanie projektów drogowych, szczególnie na Pomorzu Środkowym przyznał, że pomimo wojny i "putinowskiej inflacji" mamy "rekordową liczbę inwestycji zagranicznych", a to oznacza, że inne państwa "mają zaufanie do naszego modelu gospodarczego".
"Stabilność naszych finansów publicznych na ten rok i na kolejne lata jest bardzo solidna, a to wszystko świadczy o tym, że będziemy też mieli zaplanowane środki na te duże arterie, tak ważne dla Pomorza Zachodniego" – podkreślił Morawiecki, wymieniając drogi S11 i S6.
Baltic Pipe ruszy już niebawem?
Szef rządu był pytany również o to, czy jest pewność, aby rurociągiem Baltic Pipe popłynęła wystarczająca dla Polski ilość gazu.
"Putin szantażuje dziś całą Europę: Niemcy, Holandię, Austrię, w brutalny sposób ogranicza dostawy gazu (...) My nie mamy takiej zależności od Rosji – po raz pierwszy odkąd zaczęliśmy kupować gaz. Dlatego, że rząd Prawa i Sprawiedliwości sześć lat temu rozpoczął budowę gazociągu bałtyckiego. I ten gazociąg zaplanowaliśmy do otwarcia jesienią tego roku. I jesienią tego roku ten gazociąg otworzymy, zgodnie z planem, zgodnie z budżetem" – zapewnił premier.
Co więcej - dodał, że "jeszcze w tym roku popłynie gaz norweski, który nas uniezależnia od Rosji". Wskazał, że w przyszłym roku gazu będzie jeszcze więcej. "W tym czasie PGNiG kontraktuje zakup gazu norweskiego" – mówił.
Pytany, czy jest usatysfakcjonowany propozycją nowego pakietu sankcji dla Rosji wskazał, że "Polska zawsze w tej sprawie opowiada się za jak najdalej posuniętymi sankcjami".
"Lepszy rydz niż nic"
Premier odniósł się również do najnowszego - siódmego pakietu sankcji wobec Rosji. Jak ocenił - nie ma on zbyt wielkiego znaczenia, ale lepsze to niż nic.
"Siódmy pakiet sankcyjny jest, można powiedzieć, pakietem mniej istotnym, ale lepszy rydz niż nic. Lepiej, że państwa zachodnie cały czas dostrzegają konieczność pracy nad sankcjami niż gdyby siedzieli z założonymi rękami i nic nie robili" – powiedział Morawiecki.
Przyznał, że nie jest do końca usatysfakcjonowany propozycją, "ale z drugiej strony jestem realistą i wiem, że wypracowanie pakietu sankcji to praca na najmniejszym wspólnym mianowniku, bo wystarczy, że jedno państwo się nie zgodzi i w ogóle nie ma żadnego pakietu".