Prezydent Bronisław Komorowski został wezwany na świadka w znanej sprawie, w której oskarżonymi są dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński i były pułkownik WSI Aleksander L. Zarzuca się im płatną protekcję podczas weryfikacji służb. Prezydent ma zeznawać przed sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli.
Komentarza w tej sprawie udzielił portalowi niezależna.pl Wojciech Sumliński.
– Sąd powiedział dzisiaj jasno, że na 10 września wezwie na świadka Bronisława Komorowskiego i że zostanie wezwany on w normalnym trybie na rozprawę jawną. Liczę na to, że pan prezydent Bronisław Komorowski nie zasłoni się obowiązkami wagi państwowej, tylko przyjdzie, jak każdy obywatel. Jest prezydentem, ale jest też przecież obywatelem. Jest bardzo ważnym świadkiem – powiedział w rozmowie z portalem dziennikarz.
Cytowany przez portal niezależna.pl, Sumliński określił wezwanie prezydenta na świadka „bezprecedensową sytuacją”.Jego zdaniem, zeznania prezydenta mogą dużo wnieść w całą sprawę.
– Pan Bronisław Komorowski kilka razy zmieniał zeznania w tej sprawie. Jego zeznania stały się w pewnym momencie sprzeczne z zeznaniami głównego świadka oskarżenia, który zmarł w niejasnych okolicznościach, czyli pana Leszka Tobiasza. (…) Był (L. Tobiasz – red.) znajomym pana Bronisława Komorowskiego. Szkopuł w tym, że na pewnym etapie ich zeznania zaczęły się wzajemnie wykluczać. Właśnie wtedy pan Tobiasz przestał stawiać się w sądzie. W tym kontekście bardzo ważne są zeznania pana Komorowskiego. Nie możliwości wyjaśnienia tej sprawy bez przesłuchania kluczowego świadka, jakim jest Bronisław Komorowski – tłumaczył niezależnej Sumliński.
Początek afery marszałkowej sięga drugiej połowy 2007 roku. Sprawa rozpoczęła się od wizyty płk. Leszka Tobiasza u ówczesnego marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego. Kilka miesięcy później okazało się, że płk Leszek Tobiasz posiada nagrania swoich rozmówców. Część taśm do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Śledztwo okazało się prowokacją wymierzoną w Antoniego Macierewicza, który działał w ramach Komisji Weryfikacyjnej. O korupcję oskarżono wówczas dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i pułkownika byłych WSI Aleksandra L., który dobrowolnie poddał się karze.
Płk Leszek Tobiasz w lutym 2012 r. zmarł w niejasnych okolicznościach. Dziennikarze „Gazety Polskiej Codziennie” ustalili, że Tobiasz bawił się na imprezie integracyjnej mazowieckiej komendy Ochotniczych Hufców Pracy. Podczas tańca upadł, uderzył głową w parkiet i stracił przytomność.