Bronisław Komorowski udzielił wywiadu gazecie.pl, podczas którego stwierdził, że słowa ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka o tym, że Polska nie odda ani jednej piędzi swojej ziemi, "są propagandą". Były prezydent RP, a wcześniej także m.in. minister... obrony zadeklarował, że najlepszą formą walki "byłoby oddanie połowy Polski i czekanie na wroga". Polityk przyznał także, że PO likwidowała jednostki wojskowe, gdyż były zbędnym obciążeniem i „hubami, którymi wojsko obrosło”.
– Warto przypomnieć doświadczenia z 1939 roku. Wojsko Polskie rozmieszczono wtedy wzdłuż granicy, przy samej granicy systemem kordonowym i po trzech dniach było po wszystkim. Wojska Polskie były rozbite i się wycofywały – popisywał się wiedzą historyczną słynny bigosiarz. Jak dodał mieszkaniec Ruskiej Budy, „dzisiaj historycy wojskowości mówią, że może lepiej było się bronić na linii Wisły i Narwi”.
– Tam ściągnąć wojska, a nie wystawiać wszystkie wojska pod uderzenie w pobliżu granicy. Tu dokładnie to samo myślenie trzeba zastosować – przekonywał Komorowski. Polityk zastanawiał się nad tym, że „może lepiej nie mieć odwodów ciężkich na wschód od Wisły, ciężkich czołgów Abrams, tylko mieć czołgi tak jak wcześniej było planowane do kontruderzenia na Śląsku czy na Pomorzu Zachodnim lub ziemi lubuskiej”. – Chroni się odwody, nie stawiając ich blisko granicy – perorował strateg i zauważył bezczelnie: – PiS tak często i pan Błaszczak mówią o tym, że tam polikwidowano jednostki i tak dalej. Tak! Bo likwidowaliśmy po 2001 roku znaczną część jednostek takich karłowych – które były zbędne, które były obciążeniem, huby, którymi wojsko obrosło – po to, by sfinansować modernizację sił zbrojnych w całości.
Komorowski zauważył też iż mówienie o tym, iż "Polska nie odda ani jednej piędzi swojej ziemi", jest "propagandą" i „wymachiwaniem szabelką”. – Bo na wojnie się często planuje, że "tu się uchylimy, tu się cofniemy", a potem będziemy kontratakowali, jak się pojawią siły sojusznicze – skandalicznie "argumentował" Komorowski.
Jak widać program PO - "ch.j z Polską wschodnią" dalej niektórzy wyznają. Jedno jest pewne, w przypadku zajęcia tej części naszej Ojczyzny przez zbirów Putina, mieszkaniec Ruskiej Budy, a niegdyś (o zgrozo) prezydent RP nie ma raczej się czego obawiać.